Posiadacze akcji spółek budowlanych i nieruchomościowych wreszcie przypomnieli sobie, że ich ceny mogą nie tylko iść w górę, ale i spadać.
We wtorek bowiem tę branżę nawiedziła głębsza korekta, która natychmiast przełożyła się na cały rynek. Indeks całego rynku WIG stracił prawie 1 proc., zaś barometr największych spółek WIG20 - nawet nieco ponad 1,2 proc.
Oczywiście trudno mówić o eksodusie inwestorów i załamaniu cen, czego można byłoby się spodziewać obserwując wcześniejsze kilkusetprocentowe wzrosty kursów niektórych spółek. Indeks WIG-budownictwo stracił raptem 2,7 proc., choć ceny akcji Budimeksu, czterech Mostostali oraz paru mniejszych spółek dołowały nawet mocniej - nawet o 4-6 proc. Ale skala spadków i tak pozwala na razie mówić tylko o kosmetycznej korekcie.
Odczuł ją jednak cały rynek. Wśród dużych spółek taniały nie tylko te budowlane, jak Polimex, czy GTC, które traciły po 3-4 proc. W podobnej skali przeceniano także akcje co niektórych banków - jak BRE, czy BZ WBK, a także KGHM. Przed głębszym spadkiem broniły indeksy stabilne ceny PKO BP, Pekao oraz Telekomunikacji Polskiej.
Gwoli sprawiedliwości trzeba powiedzieć, że „winą" za niezbyt dobry przebieg giełdowej wtorkowej sesji inwestorzy mogą obarczać nie tylko branżę budowlaną. Ochłodzenie nastrojów widać było na wszystkich giełdach zachodnioeuropejskich. To efekt niezbyt krzepiących danych z amerykańskiego rynku nieruchomości.
To, czy korekta przedłuży się i nabierze tempa zależy głównie od tego, jak szybko ochotę do kupowania odzyskają gracze na giełdach światowych. Wtorkowe wieczorne notowania na Wall Street przyniosły zahamowanie spadków, które może się odbić dobrym echem w środę w Europie.
Sytuacja na warszawskim parkiecie wciąż jest bardzo optymistyczna, bo wtorkowe obroty - choć wysokie, bo przekraczające 2,1 mld zł - były jednak niższe, niż na poprzednich, wzrostowych sesjach. Inna sprawa, że WIG spadł poniżej 60 tys. pkt., zaś WIG20 osunął się poniżej jeszcze istotniejszej z punktu widzenia analizy wykresów bariery 3,6 tys. punktów. Przedłużenie się niepewnych nastrojów może utwierdzić część graczy, kierujących się analizą techniczną, że mamy nie tyle chwilowe zachwianie, ale początek głębszej korekty.