W piątek po zakończeniu sesji agencja Standard & Poor's nieoczekiwanie obniżyła rating Polski do poziomu "BBB+" z "A-".
Zmianie uległa również perspektywa ratingu, choć to już było mniejszym zaskoczeniem i część osób tego się spodziewała. Była to pierwsza obniżka ratingu od 25 lat, która musiała negatywnie wpłynąć na nastroje.
Co interesujące, również w piątek swoją decyzją podała inna agencja, Fitch, która podtrzymała rating Polski z perspektywą stabilną. Z kolei wcześniejszy ruch agencji S&P tłumaczony był praktycznie tylko i wyłącznie zmianami o charakterze politycznym, a nie działaniami bądź oczekiwaniami na polu fundamentów gospodarczych. W tym sensie decyzja jest podobna do tej z lata 2011 roku wobec USA, które straciły najwyższy rating w podobnych politycznych okolicznościach. Wówczas na ruch zdecydowała się tylko jedna agencja i wydaje się, że w przypadku Polski może być podobnie.
Po decyzji odnośnie USA zamieszanie wokół kraju nie trwało zbyt długo i pozostaje mieć nadzieję, że podobnie będzie obecnie. Pewnych znaków zapytania jednak nie wyeliminujemy i na chwilę obecną koncentrują się one wokół budżetu na rok 2017. Szkoda, że nie uwypukliła tego agencja S&P, gdyż wówczas trudniej byłoby krytykować jej decyzję. Aktualna argumentacja daje bowiem pole manewru do sporego niezadowolenia i leje wodę na płyn pogarszającej się reputacji agencji ratingowych, co w ostatnich latach dość konsekwentnie obserwujemy.
Abstrahując jednak od zasadności decyzji S&P, ma ona swój wydźwięk na rynku finansowym. Już w piątek wyraźnie osłabił się złoty, a dzisiaj podobny ruch spotkał krajowe obligacje. W przypadku giełdy bezpośredni wpływ oceny ratingowej jest mniejszy, jednak pogarsza klimat, który i tak nie był najlepszy. W konsekwencji trudno dzisiejszą sesję zaliczyć do udanych.
Widać to było szczególnie w relacji do otoczenia. Otóż na głównych parkietach Europy zmiany były niewielkie, a aktywność stłumiona świętem w USA i brakiem notowań na Wall Street. W tym czasie spadki na GPW dotknęły większość notowanych spółek, a zniżki osiągnęły pokaźne rozmiary. Od początku sesji bardzo słabo radziły sobie banki, ale do tych zmian konsekwentnie dołączały kolejne spółki z rynku szerokiego. Dotychczas silniejsze mniejsze spółki wyraźnie słabną i ciężko jest mówić o ich względnej silne na tle blue chipów. Tym samym głównej indeksy straciły na wartości 2% lub więcej i w większości ustanowione zostały nowe minima trwającego od kilku już miesięcy trendu spadkowego.