W kontekście fatalnego klimatu inwestycyjnego rynek w Warszawie nie miał dzisiaj szczególnego wyjścia i poddany został spadkowej fali. Tym samym wczoraj obserwowana względna siła dzisiaj była już mniej aktualna, co szczególnie widać było o poranku. Wówczas indeks WIG20 najpierw szybkim ruchem spadł do psychologicznego poziomu 1700 pkt., a po krótkiej konsolidacji kontynuował zniżki.
Bardzo podobnie wyglądały notowania w Europie Zachodniej, gdzie procentowe spadki były nawet większe niż na GPW. Powody pogorszenia klimatu wiązane są z Brexitem, którego wpływ dotkliwie w tym tygodniu odczuły działające w Wielkiej Brytanii fundusze nieruchomościowe. Już cztery z nich w wyniku zwiększonych umorzeń środków zmuszone były do zawieszenia wypłat.
Inną kwestią jest słaba kondycja banków na starym kontynencie, a szczególnie we Włoszech. Instytucje z Półwyspu Apenińskiego zmagają się z dużym odsetkiem niespłacanych kredytów oraz słabą pozycją kapitałową, która wymaga wzmocnienia.
Nastroje w Europie były na tyle słabe, że nawet bardzo dobre dane z USA ich nie poprawiły. Mowa o usługowym indeksie ISM, który zaskoczył bardzo pozytywnie swoim wzrostem z 52,9 pkt. w maju aż do 56,5 pkt. w czerwcu. W konsekwencji sesja na GPW zakończyła się spadkiem o 1,5 proc. w przypadku dużych spółek oraz 1,3 proc. w segmencie spółek średnich.
Obroty nie były niskie i przekroczyły 750 mln zł. Wygląda na to, że po-Brexitowe minima mogą być testowane, co nie świadczy dobrze o kondycji rynku, ale jednocześnie daje szasnę na ponowne powalczenie o trwalsze odreagowanie niż to z minionego tygodnia, które choć silne, okazało się bardzo krótkotrwałe.