Wczorajsza sesja na GPW znów upłynęła na konsolidacji – po otwarciu na plusie i ataku na poziom 2760 pkt. WIG20 szybko zjechał w okolice poniedziałkowego zamknięcia, w których pozostał już do zamknięcia sesji. Tym razem jednak towarzyszył jej obrót największy od ponad dwóch tygodni, który mógł oznaczać przebudowę portfeli dużych inwestorów wycofujących się z naszego parkietu i tych, którzy wciąż na nim zostali i oczekują na dogonienie przezeń zapóźnień w stosunku do reszty indeksów, które od listopada zdążyły znacznie wzrosnąć.
Wzrostom na światowych rynkach nie sprzyjała też – choć oczekiwana – decyzja Ludowego Banku Chin o kolejnej podwyżce stóp procentowych o 25 pb wpisująca się w światow tendencję zacieśniania polityki pieniężnej a także gorsze od oczekiwanych dane na temat produkcji przemysłowej Niemiec.
Jednak to nasz indeks zdecydowanie odstaje od wzrostów panujących na świecie wywołanych ogólnoświatowymi dobrymi nastrojami – Dow Jones z wyjątkiem wpadki w ostatnim tygodniu stycznia rośnie nieprzerwanie od początku grudnia i pod względem siły wzrostu nie dorównuje mu żaden z indeksów europejskich. Jednak taki optymizm może mieć kruche podstawy w postaci rozbudzonych nadziei na kolejne edycje ilościowego poluzowania Fedu i przyschniętego strupa na dziurze budżetowej krajów Strefy Euro.
Dziś na brak danych nie można narzekać za to na ich istotność – owszem. Jedyna informacja o większym znaczeniu w postaci tygodniowej zmiany zapasów paliw w Stanach zostanie podana o 17.30, tak więc Europa będzie miała szansę na nią zareagować dopiero jutro, a cały dzień to nieraz dostatecznie długo, aby osłabić wymowę komunikatu, który i tak najpierw będzie zinterpretowany przez Amerykę i Azję.
Nasza giełda zostaje w tyle – nie tylko wobec indeksów giełd zachodnioeuropejskich i amerykańskich, ale i krajów postkomunistycznych – nie tylko z powodu obaw o napływ kapitału na giełdę po zmniejszeniu składki do OFE, ale także z powodów politycznych związanych z niepewnością terminu wyborów w kontekście polskiej prezydencji w UE w II połowie roku.
Wobec panującego na rynku od dwóch miesięcy trendu bocznego wskaźniki techniczne zdają się tracić na znaczeniu, nie potrafiąc dać żadnego wiarygodnego sygnału – wydaje się, że GPW jest znieczulona na sygnały płynące ze świata i podąża własną drogą, trwając w stagnacji i czekając na jakiś katalizator, który spowodowałby wybicie w którąś ze stron kanału. Tym katalizatorem być może będą raporty kwartalne – dziś z największych spółek opublikuje je BRE.