Najwyraźniej byki w USA mają się całkiem dobrze, choć "konia z rzędem" temu kto trafnie zinterpretuje końcówkę sesji za Oceanem. Pozostaje jeszcze mały drobiazg. Jak ta sesja w USA wpłynie na rynki w Europie?
Jako redakcyjny niedźwiedź mogę skomentować wyniki sesji w USA jako bardzo mieszane i dodać, że czas na prawdziwe "niedźwiedzie" dopiero przed nami.
Nie sądzę jednak, aby piątkowa sesja na GPW odbyła się pod znakiem "spokoju i ciszy". Po pierwsze, nasz parkiet jest już mocno rozgrzany, a po drugie mamy dzisiaj publikacje w USA szeregu ważnych danych makroekonomicznych, w tym dotyczących rynku pracy.
Nie sądzę również, aby było spokojnie podczas kolejnych sesji. Za dwa tygodnie zaczyna się już sezon wyników finansowych spółek i rozpoczną się kolejne spekulacje, które będą wprowadzały w ruch wahadłowy wszystkie indeksy.
Z pewnością po informacji BA CA, że zmniejszył drastycznie zaangażowanie w niedawnym debiutancie, spółce LC Corp notowania walorów raczej nie zabarwią się na zielono. Chociaż po takiej informacji zapewne niektóre instytucje będą chciały niezbyt ciekawy obrazek ubrać w kolorki.
Niestety sposób wprowadzenia spółki na GPW może doprowadzić do spadku zaufania wśród inwestorów, nie tylko do nowych spółek, ale przede wszystkim do wprowadzających. Najwyraźniej ktoś zapomina, że ponad połowa obrotów na naszej giełdzie generowana jest właśnie przez inwestorów indywidualnych.
Dla przypomnienia podaje, że wczoraj indeks WIG stracił 0,18 proc. i zakończył sesję na poziomie 66 830 pkt, a WIG20 spadł o 0,27 proc. do 3 833 pkt. Obroty wyniosły 1,5 mld zł.