Lekko rozczarowujące dane z pierwotnego rynku nieruchomości w USA to dobra okazja, aby spojrzeć na amerykańską gospodarkę z nieco innej perspektywy niż przez większą część tygodnia. Ostatnia deska ratunku przed globalną recesją może jednocześnie przyczyniać się do przybliżenia negatywnego scenariusza.
Sprzedaż domów na rynku pierwotnym spadła w lutym drugi raz z rzędu do poziomu 313 tys. (w skali roku), a dane ze stycznia zweryfikowano w dół. Indeks S&P500 rozpoczął piątkową sesję na najniższym poziomie od 13 marca 2012r., ale krótko po tym pojawili się kupujący akcje łowcy okazji, dzięki którym indeks ten po kilku kwadransach odrobił początkowe spadki.
W Europie po południu najsłabiej radziły sobie indeksy dużych gospodarek - hiszpański IBEX spadał o 1,3 proc., niemiecki DAX o 0,6 proc. a francuski CAC40 i brytyjski FT-SE traciły na wartości o ok. 0,4 proc. Wzrost WIG20 o ok. 0,5 proc. wystarczył by uplasować nasz indeks tuż za rosyjskim wśród najlepiej radzących sobie tego dnia rynków akcji.
W końcówce tygodnia, zwłaszcza po publikacji recesyjnych odczytów indeksów PMI w sektorze usług i przemysłu w strefie euro, inwestorzy zaczęli niepokoić się rosnącymi rentownościami obligacji Hiszpanii. Jeśli dla kogoś mizerne fundamenty największych europejskich gospodarek były zaskoczeniem, warto umieścić ostatnie dane w szerszym kontekście.
Zbiorcze wskaźniki nastrojów w przemyśle i sektorze usług strefy euro pozostają poniżej poziomu 50 pkt., oznaczającego rozwój danego segmentu rynku, odpowiednio od sierpnia 2011r. (przemysł) i września 2011 r. (usługi, z jednomiesięczną przerwą). Optymiści mogą twierdzić, że spadek zamówień w przemyśle strefy euro o ponad 3 proc. w skali roku może wynikać z czysto sezonowych czynników, lecz skalę hamowania widać, jeśli cofniemy się w czasie o ponad rok i przypomnimy, że wówczas zamówienia rosły w tempie ok. 20 proc. w skali roku.
W takim świetle ostatnie dane z dwóch kluczowych dla amerykańskiej gospodarki rynków (rynku pracy oraz rynku nieruchomości) przemawiają za przenoszeniem kapitału do USA.
Świat nie jest jednak czarno-biały. Druga strona medalu jest taka, że poprawa kondycji amerykańskich gospodarstw domowych, nawet przy obecnym, dalekim od zadowalającego tempie, po pierwsze, sprzyja wzrostowi cen ropy (lub przynajmniej powstrzymuje je przed szybkim spadkiem) a po drugie skłania inwestorów do wyprzedaży długoterminowych obligacji skarbowych.
Pierwszy czynnik uderza szczególnie w surowco- i enegrochłonne gospodarki wschodzące, zwałszcza jeśli przepływ kapitału do USA umocniłby dolara, zwiększając ceny importowanych przez nie towarów. Drugi czynnik komplikuje sytuację Fed, który w ramach operacji Twist postawił sobie za cel utrzymanie kosztu zewnętrznego finansowania (rentownośći obligacji długoterminowych) na niskim poziomie. Zatem, o ile w krótkim terminie widoczne na wielu frontach (m.in. w indeksach wyprzedzających koniunkturę w USA), ożywienie może być ostatnią deską ratunku przed kolejną globalną recesją, to jednocześnie im dłużej taka sytuacja będzie się utrzymywać, tym bardziej będzie podkopywać fundamenty zaciskającej pasa strefy euro i póki co miękko lądujących gospodarek wschodzących.
Porównaj na wykresach spółki i indeksy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1340175600&de=1340222460&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=DJI&colors%5B0%5D=%231f5bac&s%5B1%5D=S%26P&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=Nasdaq&colors%5B2%5D=%23ef2361&w=600&h=300&cm=1&lp=1&rl=1"/>Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej