href="http://direct.money.pl/idm/"> Wczorajsze notowania zakończyły się brakiem optymizmu na GPW i większą jego dozą w USA. Dziś może być zgoła odwrotnie, jednak w szerszym zakresie presja na spadki wciąż jest duża.
Amerykańskie indeksy zakończyły dzień na plusach. Inwestorzy za oceanem cieszyli się głównie z wyników banku Goldman Sachs oraz, przede wszystkim, z interwencji europejskich banków centralnych na rynku. Pod tę informację rosła Europa, jednak to było wczoraj, jeszcze przed otwarciem USA.
Przełożenie się więc notowań amerykańskich na dzisiejszą sesję na GPW będzie raczej nikłe. Tu rozegra się inna walka - o średnioterminowy trend wzrostowy. Na WIG20 dokładnie.
Wczoraj indeks zatrzymał się na owej linii mającej początek w maju 2005 roku. Więcej - bykom udało się od niej nieco odbić i zmniejszyć rozmiar strat. Okupili to sporymi obrotami, bo sięgającymi 1,8 mld złotych. Fakt ten przemawia za obroną wsparcia, jednak ostateczny wynik tej potyczki ciężko jest dziś przewidzieć.
W każdym razie warto obserwować te poziomy, gdyż przebicie owej linii będzie oznaczać testowanie sierpniowego dołka (3255 pkt.). Dodajmy jeszcze, że linia trendu wyznaczona od połowy czerwca ubiegłego roku została już przebita.
Także w układzie tygodniowym na indeksie blue-chipów zapowiada się walka o to, co nas czeka na początku przyszłego roku. Wskazanie jest jednak negatywne - w tym układzie MACD znalazł się po raz pierwszy poniżej zera od początku hossy w maju 2003 roku. W dziennym właśnie wygenerowany został sygnał sprzedaży.
Presja na spadki jest więc duża, co więcej dane z USA zdają się mówić o spowalniającej gospodarce, ale relatywnie wysokiej inflacji. Polska oczywiście pod tym względem jest o wiele bardziej zdrowa. Statystyki wydają się jednak nieubłagane - korelacja WIG20 z S&P na przestrzeni ostatnich 10 lat niewiele odbiega od jedności. Jedynie siłą ruchów może być inna. Nie wydaje się także, aby GPW był aż tak oderwane od zachodnich gospodarek, aby poruszała się wbrew giełdom zachodnim.
Tak w latach 99-2003 zachowywała się np. Bovespa, jednak ona ani nie rosła jak pozostałe indeksy ani też, nie spadała. Sęk w tym, że GPW wzrastała nawet szybciej niż inne dojrzałe rynki.