W czwartek w swoim kwartalnym raporcie Bank Światowy podniósł prognozę średniej ceny ropy naftowej na kolejne dwa lata, co zaczyna być nową regułą z uwagi na poprawiające się fundamenty fizycznego rynku energetycznego surowca. Wpływ na to ma stabilizacja popytu połączona z oczekiwanym spadkiem produkcji w związku z decyzją OPEC o ograniczeniu wydobycia.
Pewną oznaką poprawiających się fundamentów jest również ostatnio obserwowany spadek zapasów w USA, które przez ostatnie siedem tygodni zniżkowały aż o 26,5 mln baryłek. Nawet jeżeli uwzględnimy wpływ huraganów, ciężko jest zanegować sygnał z tym związany, szczególnie że ma miejsce na przekór sezonowej tendencji, która faworyzuje wzrost zapasów w związku z obniżeniem aktywności rafinerii.
Pamiętać przy tym trzeba, że produkcja ropy z amerykańskich złóż spadła już o prawie 12 procent od swojego szczytu ustanowionego w drugim kwartale 2015 roku i aktualnie stabilizuje się na poziomie zbliżonym do 8,5 mln baryłek dziennie. Sam ten czynnik zredukował podaż surowca o ok. 1 mln baryłek dzienne, a kolejne tyle może dać cięcie produkcji przez OPEC, choć ostateczne decyzje na poziomie poszczególnych państw jeszcze nie zapadły i podlegają negocjacjom.
W konsekwencji Bank Światowy podniósł średnioroczną cenę na przyszły rok z $53 do $55, co i tak jest skromnym ruchem na tle innych wskazujących poziom $60 w 2017 roku i $70 w kolejnym. Aby jednak tam dojść, trzeba najpierw sforsować techniczny opór w postaci poprzedniego szczytu z czerwca tego roku. W krótkim terminie nie dopuszcza do tego silniejszy dolar.
Inwestorzy obawiają się bańki na chińskim rynku nieruchomości
Dane z Chin wskazujące na stabilizację wzrostu PKB już trzeci kwartał z rzędu nie miały swojego pozytywnego przełożenia na rynek miedzi. Związane jest to z faktem, że wzrost nie jest równomiernie rozłożony po głównych gałęziach gospodarki, z których te napędzające koniunkturę mogą się już przegrzewać.
Chodzi głównie o rynek nieruchomości, gdzie ceny w 70 głównych miastach wzrosły przez ostatni rok do września o 11,2 procent, co oznaczało przyspieszanie względem sierpnia, kiedy roczna zwyżka sięgnęła 9,2 procent. Te sumaryczne dane nie oddają jednak skali problemu w poszczególnych miastach. Przykładowo w Shenzen, Szanghaju i Pekinie ceny rosły o odpowiednio 34,1 procent, 32,7 procent i 27,8 procent. Tak wysoka dynamika powoduje działania władz na rzecz schłodzenia wzrostu.
Ponad 20 miast na początku tego miesiąca wprowadziło nowe restrykcyjne, których wpływ dopiero zacznie być odczuwalny. Inwestorzy obawiają się wynikających z tego konsekwencji w postaci obniżonego popytu na miedź. Nakłada się na to wysoka dynamika wzrostu eksportu miedzi z Chin, która we wrześniu sięgnęła aż 121 procent, co wskazuje na rosnącą produkcję surowca przy możliwym ograniczeniu konsumpcji. W konsekwencji ceny miedzi spadają trzeci tydzień z rzędu, a zwyżki z poprzedniego miesiąca zostały już praktycznie w całości oddane.