*Negatywną wymowę wtorkowych spadków za oceanem zneutralizowały zwyżki na giełdach azjatyckich i poranne zachowanie kontraktów amerykańskich, co pozwoliło większości indeksów europejskich otworzyć się wczoraj na plusach. *
Popyt nie zdołał niestety długo utrzymać zdobytych poziomów, a nastroje bardzo szybko zaczęły się pogarszać. Efektem był powrót na minusy i dopiero około południa spadki zostały zatrzymane. Zmiana kierunku była zdecydowana i bez większych problemów większość strat została odrobiona. Poranne szczyty nie zostały jednak sforsowane, a skuteczna obrona podaży skutkowała kolejnym cofnięciem.
Niedługo potem, na lekkich minusach, atmosfera uspokoiła się w oczekiwaniu na rozpoczęcie notowań na amerykańskich parkietach. Tamtejsze giełdy zaczęły od wzrostów, a w ślad za tym europejskie wskaźniki też ruszyły do góry. Odbicie nie potrwało wprawdzie długo, ale podaż też nie potrafiła wyraźniej przejąć inicjatywy. Zmagania bez większego efektu trwały już do końca sesji, a o braku zdecydowania świadczyć może choćby to, że nawet na najważniejszych rynkach nie było konsensusu i ostatecznie część zakończyła wzrostami, a np. FT-SE100 na lekkim minusie. Brak kierunku widoczny z perspektywy całej sesji może więc przemawiać, za przejściowym przesileniem, pomimo że byki na giełdach w USA nie poddają się i notowania znów zakończyły się tam wzrostami.
WIG20 też zaczął na lekkim plusie, jednak podobnie jak na innych giełdach zapał popytu szybko zgasł, a inicjatywę przejęła podaż i indeks podążył śladem pogarszających się nastrojów na innych giełdach w Europie. Przed południem została mocno naruszona dolna granica przebitego we wtorek wsparcia w przedziale 1820-1839 pkt., ale krótko potem byki zdołały się pozbierać i po zatrzymaniu przeceny znów zaczęły ciągnąć rynek do góry. W efekcie trwających ponad dwie godziny wzrostów spora część strat, ale na test poprzedniego zamknięcie popytu nie było już stać i nieco poniżej zapanowała stabilizacja.
Tuż po otwarciu sesji w USA względny spokój zakończył się mocną przeceną. W końcówce wskaźnik ponownie znalazł się poniżej granicy 1820 pkt., jednak na końcowym fixingu znów zdarzył się ,,cud". Mocny skok bez żadnego większego uzasadnienia wyniósł bowiem indeks o kilkadziesiąt punktów, ale znaczenie tej zwyżki jest wątpliwe.
Lekko korzystną przesłanką jest utrzymanie zdobytej dzień wcześniej bariery w strefie 1820-1839 pkt., jednak trudno za mocniejszy impuls dla kontynuacji wzrostów uznać sygnał, który praktycznie nic nie zmienił w obrazie rynku. Wczorajsze zachowanie zwiększa bowiem bardziej szanse na uniknięcie wkrótce głębszej przeceny, niż zapowiada wyraźniejszą poprawę. Po ostatnich zwyżkach realizacja zysków nie jest wprawdzie zaskoczeniem i choć już dziś byki mogą starać się potwierdzić przewagę, to do najważniejszej rozgrywki, jeśli chodzi o kierunek w krótkim terminie jeszcze trochę zostało. Rozstrzygnięcia mogą zapaść w okolicach oporów w strefie 1900 -1950 pkt.