Kulminacja słabych nastrojów z początku roku miała miejsce w połowie minionego tygodnia. Od tego czasu światowe indeksy zanotowały silne zwyżki - zaledwie w ciągu dwóch sesji amerykański S&P500 wzrósł o 5 proc., a niemiecki DAX o 6,3 proc. Główny polski indeks w tym samym czasie zanotował nieco słabszy, jednak równie pozytywny wzrost w wysokości 4 procent.
Co doprowadziło do takiej sytuacji? Najprawdopodobniej informacje z Chin. We wtorek w nocy poznaliśmy bowiem informacje o wzroście gospodarczym w tym kraju w 2015 roku i choć okazał się on słabszy od prognoz ekonomistów, to jednak w gruncie rzeczy nie zaskoczył rynków - po szarpnięciu po publikacji straty odrabiać zaczęły indeksy giełdowe Azji, ropa i miedź, a także uzależniony od gospodarki chińskiej australijski dolar.
Co bardzo ważne, Chiny dadzą inwestorom dodatkowy tydzień odpoczynku - kolejne dane z tej gospodarki poznamy dopiero w niedzielę ostatniego dnia stycznia. Jeśli więc z Dalekiego Wschodu nie napłyną niespodziewane informacje, globalny niepokój pozostać powinien w dużej mierze pod kontrolą, a to zaś pozwoli indeksom giełdowym odrobić choć w części straty z początku roku.
Dzięki silnym odbiciu 2016 rok nie jest już tak negatywny. Biorąc pod uwagę zachowanie MSCI World, czyli indeksu zrzeszającego 46 najważniejszych indeksów giełdowych, obrazującego koniunkturę globalnych akcji, ujemna stopa zwrotu od początku roku jest niższa, w 2008 i 2009 roku.
Kluczowym wydaje się pierwszy dzień najbliższego tygodnia. Inwestorzy dostaną bowiem dwa dni na przemyślenie swojego podejścia i analizę sytuacji - jeśli w poniedziałek zaobserwujemy wzrosty na globalnych parkietach, bardzo prawdopodobne, że będą one kontynuowane już do końca tygodnia.
Atmosferę delikatnej euforii z ostatnich dni wesprzeć powinna Rezerwa Federalna, która ma posiedzenie w następnym tygodniu. Rynkowe oczekiwania względem tempa wzrostu stóp procentowych znacząco spadły w ostatnim czasie i istnieje bardzo duża szansa, że Rezerwa Federalna również zrewiduje swoje stanowisko (mówiące o 4 podwyżkach w tym roku). Najważniejszą informacją będzie więc prognozowana przez każdego członka FOMC ścieżka wzrostu stóp procentowych - jeśli mediana prognoz się obniży, rynki dostaną paliwo do dalszych wzrostów.
Inaczej wygląda sytuacja w Polsce. Po pierwsze, WIG20 zaliczany jest do indeksów krajów rozwijających się, a to właśnie słaba kondycja tych gospodarek jest w centrum uwagi globalnych inwestorów (zarówno z powodu Chin jak i wzrostu stóp procentowych w USA). Po drugie, agencja S&P500 obniżyła (niestety słusznie) w zeszły piątek rating Polski, przez co inwestowanie w naszym kraju stało się dla wielu inwestorów niemal nieosiągalne (rating BBB+ to jedynie dwa stopnie powyżej kategorii śmieciowej). Niezależnie od tego jak nasze patriotyczne odczucia nie pozwalają nam się zgodzić z decyzją S&P trzeba pamiętać, że dotychczasowe działania PiSu (nieruchomienie TK, podporządkowanie głównych publicznych mediów), czy plany (rujnujący dla budżetu program 500 złotych na dziecko) mają ogromne znaczenie dla gospodarki. To zaś sprawia, że WIG20 może w najbliższych tygodniach zachowywać się nieco słabiej niż pozostałe indeksy EM. W takich warunkach zwrot od poniedziałku na poziomie -0,5 proc. nie jest złym wynikiem...