Ostatnio na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych inwestorzy coraz szerzej otwierają oczy. Otwierają oczywiście zdziwienia. Najgorszy los spotkał analityków, którzy próbując przewidzieć najbliższą koniunkturę giełdową swoimi komentarzami trafiają, niczym kulą w płot.
Istny „czeski film”. Jak podejść bowiem do depeszy PAP, w której czytamy: „Zdaniem analityków, mimo czwartkowego wzrostu nie należy spodziewać się na giełdzie kontynuacji zwyżek. Oceniają oni, że w najbliższym miesiącu koniunktura na rynku będzie słaba i zalecają zamknięcie pozycji na obecnych poziomach.” Cóż stało się więc z letnią hossą?
Jeśli spojrzeć na analizę techniczną, to również widzimy zaporę w okolicach 2980 pkt. Ostatnio jednak nawet AT okazywała się nieskuteczna. Rynek jest w tej chwili płytki i każda większa transakcja może podciągnąć indeksy na nowe maksima lokalne. Z zamykaniem pozycji można się chyba jeszcze wstrzymać. Część pozycji na kontraktach terminowych została wczoraj w końcówce sesji, jednak nie tyle, by na tej podstawie obawiać się odwrócenia trendu krótkoterminowego.
Silnym wsparciem dla GPW powinny być w dalszym ciągu surowce. Cena ropy Brent w dostawach na sierpień na Międzynarodowej Giełdzie Paliw w Londynie (ICE) wynosiła wczoraj 73,96 USD za baryłkę. Nadal blisko maksimów. W dodatku zapasy ropy naftowej w USA spadły w ubiegłym tygodniu o 2,42 mln baryłek, czyli 0,7 proc., do 341,30 mln baryłek – jak poinformował amerykański Departament Energii (DoE).
Z kolei cena miedzi w transakcjach trzymiesięcznych na Londyńskiej Giełdzie Metali wyniosła 7.427,50 USD za tonę wobec 7.401,00 USD w środę.
Jeśli opierać się na danych fundamentalnych, to dziś mimo wszystko powinniśmy mieć sesję spadkową. Jakie jednak znaczenie mają fundamenty, gdy kursy rosną?