Publikacja protokołu Fed, w którym członkowie komitetu martwią się o stan gospodarki, pozwoliła na imponujące odbicie S&P i daje nadzieje na zatrzymanie spadków w Europie.S&P zyskał wczoraj 1,75 procent, choć początek notowań był mało zachęcający - indeks spadł do 1925 pkt, to jest do minimum z 2 października. Jego przełamanie otwierałoby drogę do kolejnego wsparcia w okolicach 1900 pkt, lub - co bardziej prawdopodobne - nawet do 1860 pkt. Między innymi dlatego reakcja na protokół z posiedzenia Fed była tak gwałtowna.
Nie chodziło wyłącznie o samą ulgę związaną z perspektywą odsunięcia w czasie pierwszych podwyżek stóp procentowych w USA, ale też o spekulacyjne zakupy związane z obroną wsparcia. Obrona udała się znakomicie i do końca dnia S&P zyskał 4,5 pkt (2,3 proc.) licząc od dołka z otwarcia.
Zachowanie S&P i protokół z posiedzenia FOMC nie mogły ujść uwadze inwestorów azjatyckich. Nikkei stracił jednak 0,9 procent. Częściowo za sprawą umocnienia jena, które także mogło mieć związek z protokołem, bowiem członkowie Fed zwracali uwagę na ryzyka związane ze zbytnim umocnieniem dolara. Również w Szanghaju indeks tracił 1 procent na godzinę przed końcem notowań, natomiast w Hong Kongu indeks rósł w identycznym stosunku. Na pozostałych parkietach regionu - także w Australii - przeważały wzrosty, ale nie przekraczały one 1 procent.
W Europie możemy być świadkami mocnego odbicia, ponieważ także i tu indeksy dotarły do ważnych poziomów (np. DAX do dołka z sierpnia), ale o jego trwałości zdecyduje zachowanie S&P, który musi pokonać 1980 pkt (szczyty z piątku i z końcówki września), by przekonać inwestorów, że ma szanse wrócić choćby do trendu bocznego na wysokich poziomach. Odpowiedź może nie paść w tym tygodniu, ponieważ z ważniejszych publikacji pozostała już tylko liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych. Ale w przyszłym i kolejnych, gdy na rynek zaczną napływać sprawozdania finansowe spółek za III kwartał można oczekiwać średnioterminowych rozstrzygnięć.