Już końcówkę piątkowej sesji na europejskich parkietach można było odbierać jako kolejną oznakę słabości popytu na europejskich parkietach, a potwierdziły to wczorajsze notowania.
Spadki za oceanem były kolejnym ciosem dla byków, co w połączeniu z mieszanym zachowaniem giełd azjatyckich wprowadziło dodatkową dezorientację. Najważniejsze rynki na kontynencie rozpoczęły dzień na minusach, jednak popyt dość szybko podjął próbę odrabiania strat. Niektóre indeksy zdołały nawet pokonać poprzednie zamknięcia, ale to sprowokowało większą aktywność podaży.
Efektem było osłabienie, które w miarę upływu czasu zaczęło przybierać na sile. Nadziei na poprawę nie dawało również zachowanie kontraktów na indeksy amerykańskie, które sugerowały spadkowy początek za Atlantykiem. Pierwsze dane makro o deficycie handlowym Eurolandu nieznacznie różniły się od konsensusu i nie wywołały dużej reakcji. Większe znaczenie miały informacje z USA i w oczekiwaniu na nie po południu atmosfera się uspokoiła.
Wskaźnik aktywności regionu Nowego Jorku był nieco lepszy od szacunków, ale nie wywołał poważniejszej zmiany sytuacji. Korzystniejsze były też informacje o amerykańskiej produkcji przemysłowej za październik, początkową pozytywną reakcję zgasił słaby początek giełd za oceanem. W końcówce indeksy zeszyły na nowe minima i po krótkiej stabilizacji w ostatnich minutach kończyły dzień w ich pobliżu.
Tak jak większość giełd w Europie WIG20 otworzył się na minusie i krótko potem zaatakowana została górna granica wsparcia w strefie 1642-1682 pkt. Naruszenie było dość mocne, ale poprawa nastrojów na innych parkietach zapobiegła dalszej przecenie i dała impuls dla prób odrabiania strat. Na krótko udało się nawet powrócić na plus, jednak to z kolei sprowokowało podaż do większej aktywności.
Po godzinie handlu indeks zaczął słabnąć, a efektem był kolejny test powyższej bariery. Tym razem obrona była zbyt słaba, by zatrzymać napór niedźwiedzi i dopiero w okolicach 1653 pkt. nastąpiło uspokojenie. Ostatnie z amerykańskich danych makro dały impuls dla wybicia górą z kilkudziesięciominutowej stabilizacji, jednak ten optymizm okazał się chwilowy i końcówka stała pod znakiem kolejnej stabilizacji. Ostatecznie powyższe wsparcie zostało obronione, ale nie jest to powód do optymizmu, bowiem zamknięcie wypadło w jego obrębie.
Wczorajsza sesja pogorszyła lekko sytuację, choć nie przyniosła jeszcze mocniejszych sygnałów zapowiadających dalszą przecenę kolejnych dniach. Tak jak można było oczekiwać podaż ponownie zaatakowała lukę hossy w przedziale 1642-1682 pkt, a od wyniku tego testu zależeć powinien kierunek ruchu w najbliższym czasie.
Pomimo, iż zamknięcie wypadło w obrębie bariery, przebicie nie jest oczywiste, tym bardziej że spadku nie potwierdziły obroty. Kolejne spadki za oceanem i w Azji nie będą dziś argumentem dla popytu, jednak nie przesądza to o pokonaniu, a ostatnia zapora przed minimami trendu zniżkowego nie powinna zostać poddana bez walki.