O początku notowań na większości europejskich parkietów zdecydowały wyraźne spadki najważniejszych giełd azjatyckich. Kontrakty na indeksy amerykańskie w pierwszej fazie też nie dawały bykom powodów do większej aktywności i w rezultacie rynku na naszym, kontynencie sukcesywnie słabły. Atmosfera zaczęła zmieniać się około południa, choć niektóre wskaźniki, jak niemiecki DAX dna uformowały jeszcze wcześniej. Po wyhamowaniu spadków byki zaczęły powoli odrabiać straty, a pomagało w tym wyjście na plusy kontraktów amerykańskich. W takich warunkach na plan dalszy zeszła niepewność związana z publikacją informacji makro zza oceanu. Pierwsza porcja danych z USA nie różniła się zbytnio od oczekiwań, co dało bykom dodatkowy impuls. Główne wskaźniki w Europie wyszły powyżej poprzednich zamknięć, a z czasem tempo zwyżki zaczęło przybierać na sile. Potem wsparcie dały także giełdy amerykańskie, które po krótkim osłabieniu też ruszyły do góry. Poprawiającym się nastrojom nie zagroził też dużo słabszy niż się spodziewano
wskaźnik Chicago PMI i główne giełdy na naszym pięły się coraz wyżej. Zamknięcia wypadły w efekcie na dziennych szczytach, bądź blisko nich.
WIG20 otworzył się na minusie, jednak podaż nie była w stanie tego wykorzystać i na początku zapanowała względna stabilizacja. Zaporą dla przeceny był poziom 1750 pkt., którego nie udało się mocniej sforsować. Skuteczna obrona dała w końcu impuls dla odrabiania strat, tym bardziej że na innych giełdach sytuacja też zaczęła się poprawiać. Tuż po południu miała miejsce próba zatrzymania odbicia, ale okazała się tylko niezbyt mocną korektą. Kolejny ruch wzrostowy przyniósł przebicie poprzedniego zamknięcia, a wyjście na plus dało dodatkowy pretekst dla kontynuacji zwyżki, która zaprowadziła indeks na nowe dzienne szczyty, a zarazem maksima ostatniej korekty wzrostowej. Większa podaż pojawiła się w strefie 1832-1836 pkt., ale choć efektem były wyraźniejsze zniżki, to naruszenie czwartkowego zamknięcia znów zmobilizowało popyt, który w ostatnich minutach odrobił sporo strat, a WIG20 kończył ostatecznie na plusie.
Pomimo słabego początku popyt nie poddał się i odrobił straty, co jest niewątpliwie pozytywnym sygnałem pozostawionym po piątkowej sesji. Zabrakło wprawdzie siły by sforsować jeden z kluczowych oporów, jaki tworzy dolna linia długoterminowego kanału spadkowego, ale aktualnie biegnie ona w okolicach 2840 pkt., a więc przy obecnych poziomach indeksu pozycja dla kolejnych ataków na tę barierę jest bardzo dobra. Wyniku testu przesądzać oczywiście nie można, ale są spore szanse na powrót w obręb kanału, co byłby ważnym sygnałem zapowiadającym wyraźniejszą poprawę w krótkim terminie. W warunkach tak dużej jak ostatnio zmienności, ewentualne przebicie oporu, zdecydowanie powinno jednak zostać potwierdzone, choćby utrzymaniem indeksu powyżej przez kolejne kilka sesji.