We wtorek amerykańskie indeksy wróciły z dalekiej podróży. W przypadku S&P500 oznacza to całkowite zniwelowanie sięgającego chwilami niemal 1,3 proc. spadku. To powinno poprawić nastroje w Europie. Podobnie jak uspokojenie na rynku surowcowym oraz silne zwyżki w Chinach. W przeciwnymi kierunku mogą jednak działać robiące spore wrażenie spadki w Atenach i Buenos Aires.
Zanegowanie początkowej przeceny na Wall Street powinno stanowić dobrą zaliczkę do odreagowania przekraczających 2 proc. wczorajszych spadków w Paryżu, Londynie i Frankfurcie. Sprzyjać temu powinny także wyraźne zwyżki notowań większości surowców. Ropa drożała we wtorek wieczorem o 1 proc., kontrakty na miedź o 1,4 proc., złoto o 2 proc., srebro o 4 proc. Dziś rano było co prawda znacznie spokojniej, ale handel dopiero się rozkręci. Surowcowej zwyżce mocno pomagało osłabienie dolara, którego kontynuację widać też dziś.
Sądząc po dynamicznych wzrostach amerykańskich paliwowo-surowcowych potentatów, z podobną tendencją powinniśmy mieć dziś do czynienia na europejskich parkietach. Tyle, że w naszym regionie nie stanowią one aż takiej siły, jak za oceanem. Z łatwością mogą zostać przelicytowane choćby przez banki, które zwykle najmocniej odczuwają zawirowania dotyczące krajów Europy Południowej.
Te ostatnie były zaś wyraźnie widoczne nie tylko w postaci 13 proc. tąpnięcia indeksu w Atenach, ale także dużych spadków cen obligacji hiszpańskich i portugalskich. Niechęć do akcji banków była widoczna już we wtorek. Walory Credit Agricole taniały o ponad 4 proc., Societe Generale o 3,7 proc., Deutsche Bank także o 3,7 proc., sporej grupy banków włoskich, hiszpańskich i portugalskich, nie wspominając o kilku greckich, dołujących po 15-20 procent.
Nasze banki przetrwały wczorajszą sesję w zmiennej formie. Akcje Aliora straciły ponad 3 proc., Pekao zniżkowały o ponad 2 proc., ale w końcówce straty odrobiły papiery PKO i BZ WBK. Ta sztuka nie udała się w przypadku walorów KGHM, które jednak ostatecznie straciły na wartości. Warto jednak zauważyć, że aktywność handlu nimi wyraźnie zwiększała się w momentach spadkowych, których wczoraj nie było aż tak wiele.
To może wskazywać na chęć podbierania papierów, w nadziei na odreagowanie. Próby obrony w okolicach istotnych dołków widać było w przypadku akcji Orange i PGE, ale wymagają one dziś większych starań ze strony obrońców. To samo można powiedzieć o indeksie największych spółek, który mimo kilkugodzinnej niezłej postawy, dobrego wrażenia jednak ostatecznie nie zostawił.
Poranek przynosi bardzo zróżnicowaną sytuację na giełdach azjatyckich. Nikkei traci ponad 2 proc., głównie z powodu pogorszenia się indeksu zaufania konsumentów. W Szanghaju za to przekraczające 2 proc. zwyżki. Być może to tylko odreagowanie wcześniejszego tąpnięcia, a być może reakcja na zaskakujące dane o inflacji.
Tempo wzrostu cen obniżyło się z 1,6 do 1,4 proc. Z jednej strony może to nie najlepiej świadczyć o gospodarce, z drugiej zaś budzi nadzieję na łagodzenie polityki pieniężnej. Kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy nie dają wyraźnych wskazówek dotyczących porannych nastrojów na rynkach.