Nasz główny indeks znów chętnie reagował na gorsze nastroje, nieczuły był zaś na pozytywne bodźce z otoczenia. Nie były mu w stanie pomóc lepszy niż oczekiwano odczyt wskaźnika aktywności gospodarczej w rejonie Nowego Jorku, wyższy niż się spodziewano napływ kapitałów do Stanów Zjednoczonych i solidna zwyżka indeksów na Wall Street na początku handlu za oceanem.
Polska GPW
**Przebieg dzisiejszej sesji wskazuje, że nie co dzień byki mają święto. Dwie sesje silnych wzrostów w niezbyt sprzyjających warunkach zewnętrznych musiały doprowadzić do aktywizacji podaży. I to mimo sprzyjających zwyżkom warunków zewnętrznych. Handel rozpoczął się od kontynuacji zwyżki. WIG20 zyskiwał na otwarciu 0,8 proc., a indeks szerokiego rynku o 0,6 proc. Jednak już w pierwszej godzinie oba znalazły się pod kreską. Towarzyszył im niezbyt silny od samego początku notowań sWIG80.
Jedynie wskaźnik średnich firm konsekwentnie trzymał się do południa zwyżki o 0,5-0,6 proc. W przypadku tego wskaźnika to głównie zasługa zwyżkujących po około 4 proc. akcji Echa, Stalproduktu i Kopexu. Osłabienie głównych indeksów wynikało ze spadków cen akcji wczorajszych gwiazd, czyli Pekao i PKO. Walory tego pierwszego banku zniżkowały o około 1,5 proc., drugiego zaś o 0,6-0,7 proc. Zdecydowanie niekorzystnie na wskaźniki wpływała bardzo słaba postawa taniejących chwilami o 2,4 proc. papierów Telekomunikacji Polskiej.
Skala przeceny wyraźnie się zwiększyła wraz pogorszeniem się nastrojów w Europie, spowodowanym odżywającymi wciąż problemami wokół Grecji. WIG20 momentami tracił na wartości 1,4 proc. Walory Pekao i PKO zniżkowały po ponad 2 proc., a akcje Telekomunikacji Polskiej o 3-4 proc. Pod koniec dnia sytuacja nieco się poprawiła, jednak o wyjściu nad kreskę nie było mowy. Na zamknięciu WIG20 zniżkował o 0,87 proc., indeks szerokiego rynku tracił 0,46 proc., mWIG40 zyskał 0,16 proc., a sWIG80 wzrósł symbolicznie o 0,18 proc. Wartość obrotów wyniosła nieco ponad 1,1 mld złotych.
Giełdy zagraniczne
**W Azji mieliśmy dziś kolejny dzień wzrostów, spora część giełd wciąż jednak świętuje. Liderem zwyżek był parkiet w Dżakarcie, gdzie indeks zyskiwał 1,6 procent. W Bombaju wskaźnik zwiększył swoją wartość o 0,7 proc. Trwające tam od kilku dni odbicie jest wciąż jednak dość mizerne. Nikkei, który także nie może bardziej dynamicznie odbić się dołka z początku ubiegłego tygodnia, zwyżkował jedynie o 0,2 procent.
Główne europejskie parkiety zaczęły handel ze sporym optymizmem. W Paryżu i Frankfurcie indeksy zyskiwały na otwarciu po około 1 proc., a londyński FTSE rósł o 0,6 proc. Do południa zmiany były niewielkie. Źródłem dobrych nastrojów były zapewne spore zwyżki kontraktów na amerykańskie indeksy oraz słabnący dolar.
Nieźle prezentowała się większość giełd naszego regionu. W Bukareszcie, Budapeszcie i Pradze indeksy zwyżkowały po około 0,9 proc. Jedynie giełda sofijska odstawała od tego scenariusza, rosnąc o zaledwie 0,1-0,2 proc. Po okresie względnej słabości, odważniej w górę ruszył moskiewski RTS, zyskując do południa 1,8 proc. Dobrze trzymały się parkiety w Madrycie i Istambule, zwyżkując po około 1 proc. Sytuacja na większości parkietów pogorszyła się zdecydowanie po informacjach, że Unia może zażądać od Grecji dalszych oszczędności budżetowych od Grecji, gdyż przedstawiony przez ten kraj program nie jest wystarczający. Indeks w Atenach tracił ponad 3 proc., pod kreską znalazły się wskaźniki w Paryżu i Frankfurcie. Kolejny zwrot nastąpił po dobrych danych zza oceanu. Tuż po godzinie 16.15 CAC40, DAX i FTSE zyskiwały po około 0,6 procent.
Waluty
**Poniedziałkowy spokój na światowym rynku walutowym, związany ze świąteczną przerwą w Stanach Zjednoczonych, dziś został zmącony. Amerykańska waluta przed południem zdecydowanie traciła na wartości. Kurs euro dotarł do 1,368 dolara. Ruch ten jednak na razie niewiele zmienia w układzie sił między tymi walutami. Dopiero wyjście w okolice 1,375 dolara za euro byłoby jakimś wydarzeniem.
Złoty korzystał na osłabieniu amerykańskiej waluty. Dolar staniał z 2,96 zł w poniedziałkowy wieczór do 2,92 zł dziś rano. Przed południem jego kurs wahał się w przedziale 2,92-2,94 zł. Nieco „siłowania się" widać było w przypadku wspólnej waluty. Poranna próba zejścia poniżej 4 zł zakończyła się odreagowaniem do 4,02 zł. Za franka trzeba było płacić od 2,73 do 2,74 zł, czyli o 1-2 grosze mniej niż w poniedziałek na zamknięciu. Pod koniec dnia nasza waluta nieznacznie się umocniła.
Podsumowanie
**Po dwudniowej demonstracji siły byków na naszym parkiecie, dziś znów indeks największych spółek znalazł się w towarzystwie zniżkujących Aten, Rygi i Tallina. Realizacji zysków nie była w stanie powstrzymać ani dobra atmosfera na giełdach europejskich, ani zwyżkujące kontrakty na amerykańskie indeksy, ani lepsze dane zza oceanu i dobry początek sesji na Wall Street. O nerwowości naszych inwestorów świadczy licząca ponad 50 punktów rozpiętość wahań WIG20 w ciągu dnia.