Kolejne rekordy, czy korekta? Dziś oprócz danych makro z USA decydująca może okazać się psychologia rynku, która wskazuje na możliwość korekty ostatnich wzrostów.
Wczorajsza sesja, którą komentował Marek Knitter przyniosła rekordy, ale również przypomniała, że gdy indeksy ustanawiają rekord, wtedy mamy do czynienia z dużymi wątpliwościami wśród inwestorów, czy ruch będzie kontynuowany.
W wielu komentarzachpojawiły się uwagi na temat obrotów. Były one niskie, to fakt, ale jak na dzień, gdy nieczynne były giełdy w USA okazały się wręcz ogromne. Przypomnijmy, że były one zaledwie o 100 mln zł niższe niż w trakcie „normalnej" wtorkowej sesji. Moim zdaniem czas najwyższy przyzwyczaić się do takiej aktywności - wszak mamy wakacje i trudno spodziewać się, by nagle obroty sięgnęły 3 mld zł.
Obroty więc - to argument za wzrostami, ale nie można zapominać o „paraliżu", jaki ogarnął inwestorów, gdy wczoraj indeks WIG20 „nadgryzał" opór na poziomie 3850 pkt. Takie zachowanie indeksu zapowiada niestety korektę, choć nie powinna ona być dotkliwa. Zapowiedzi o rychłym ataku indeksu na poziom 4000 pkt. są moim zdaniem, „dzieleniem skóry na niedźwiedziu". Rynek po prostu nie wygląda na zbyt zdeterminowany do takiego ataku.
Obraz notowań mogą jednak zmienić dzisiejsze dane z USA. Informacje z rynku pracy, czy publikacja indeksu ISM mogą dać impuls do zwyżki obliczonej na obniżkę stóp w USA. W połowie sesji zaś poznamy decyzję EBC w sprawie kosztu pieniądza. Kamil Goworecki z TMS twierdzi, że „postawa M. Kinga i jego współpracowników powinna być wyraźnie jastrzębia, zaś podwyżka o min. 25 pb jest właściwie pewna". Pewna, czyli zdyskontowana już przez rynek.