Inwestorzy jeszcze przed rozpoczęciem poniedziałkowej sesji wiedzieli, że na rynku nie będzie dziś żadnych wyjątkowych zmian ani też, że nie ma co oczekiwać znaczącej aktywności i obrotów.
Z powodu święta pracy w Stanach Zjednoczonych dzień przebiegał spokojnie i leniwie. WIG20 kurczowo trzymał się poziomu piątkowego zamknięcia, ale w końcówce popyt postanowił wykorzystał przedłużającą się stabilizację i za pomocą niewielkiego kapitału wyniósł indeks na 0,5 proc. wzrosty.
Poza brakiem najważniejszych rynków finansowych świata brakowało też danych makroekonomicznych. Jednym raportem był indeks SENTIX obrazujący nastroje inwestorów w strefie euro, ale chociaż okazał się słabszy niż prognozowano nastroje rynkowe nie zmieniły się nawet odrobinę.
Przy tak spokojnej sesji największym problemem dla rynku była Telekomunikacja, która przegrała spór z duńską spółką, w konsekwencji którego będzie musiała zapłacić olbrzymie (1,6 mld zł) odszkodowanie. Uznawana za defensywny walor spółka traciła ponad 4 proc. ale ostatecznie zakończyła na spadku o jeden procent mniejszym, ale do tego z obrotami największymi na całym rynku.
Kapitał uciekający z TP SA nie odpływał jednak poza rynek tylko koncentrował się na innej bezpiecznej branży jaką była energetyka. Stąd też dzisiejsze rekordowe poziomy Tauronu, wyjście PGE powyżej ceny emisyjnej i spore obroty zapomnianej przez dużych graczy Enei. Tak nagłe zainteresowanie energetyką gwarantuje przynajmniej w krótkim okresie przerwę przed dużymi zmianami indeksu, bo ten segment rynku nie sprawi, że WIG20 będzie atakował szczyty.
Końcowy wzrost WIG20 można uznać na razie za echa piątkowych wzrostów w USA po przyjętych za dobre danych z rynku pracy. I nic więcej. Co najwyżej zbliżyliśmy się do poziomu 2500 pkt. o który walka będzie toczyć się w tym tygodniu. Tygodniu, który inwestorzy realnie zaczną dopiero we wtorek.