Początek środowej sesji na warszawskiej giełdzie przyniósł kontynuację rozpoczętego dzień odreagowania. Dysonans między wtorkowym osłabieniem indeksu naszych największych spółek na końcowym fixingu i bardzo byczym zakończeniem notowań na Wall Street musiał zostać jakoś zniwelowany. WIG20 zabrał się do tego zadania dość energicznie rosnąc na otwarciu o 0,8 proc. i szybko zwiększając skalę zwyżki do 1,1 proc. Przedarcie się powyżej 2760 punktów okazało się jednak zadaniem zbyt trudnym i wskaźnik wszedł w fazę stabilizacji, typową dla zmienionego harmonogramu sesji. Tym razem nie trwała ona jednak zbyt długo.
Około południa indeks dynamicznie poszedł w dół, spadając niemal do poziomu wtorkowego zamknięcia. Zniżka zaczęła się ze sporym opóźnieniem w stosunku do zachowania się wskaźnika we Frankfurcie, który podobny zjazd zaliczył godzinę wcześniej i zbiegła się w czasie z odbiciem DAX-a. Można jednak przyjąć, że impuls do pogorszenia się nastrojów przyszedł z zewnątrz. Prawdopodobnie było nim obniżenie przez Standard & Poor’s ratingu Irlandii, co przypomniało o problemach w Europie.
Kłopoty naszego indeksu zaczęły się wraz z osłabieniem notowań wczorajszej lokomotywy, czyli akcji KGHM. Dziś, po początkowej zwyżce o prawie 2 proc., realizacja zysków sprowadziła je pod kreskę. Tuż po południu traciły one niemal 1 proc. Poranną zwyżkę WIG20 zawdzięczał jednak nie tylko tej spółce. Po podwyższeniu przez JP Morgan rekomendacji i wyceny do 55 zł, o ponad 2 proc. drożały papiery PKO. Akcje Pekao szły w górę o 1 proc., mimo, że ten sam bank radzi je sprzedawać, podnosząc ich wycenę do 190 zł. Inwestorzy przed południem zmienili zdanie na temat cen akcji Tauronu i PKN. Początkowo rosły one po 1 proc., by kilka godzin później tyle samo tracić. Nieco mniejszym radykalizmem wykazali się miłośnicy Petrolinvestu. Wtorkowa 90 proc. zwyżka została skorygowana w południe jedynie o 15 proc. Podobnie jak wczoraj, w ślad za Petrolinvestem poszły papiery KOV, spadając o 6 proc.
Na głównych giełdach europejskich handel zaczął się od wzrostów o około 0,3 proc. Optymizmu wyparował przed południem i indeksy znalazły się pod kreską. Skala spadków nie przekraczała kilku dziesiątych procent. Nastrojów nie były w stanie poprawić napływające zza oceanu dobre dane makroekonomiczne. Liczba wniosków o kredyty hipoteczne zwiększyła się o 11,3 proc., a liczba miejsc pracy w sektorze prywatnym wzrosła o 187 tys., podczas gdy spodziewano się zwyżki o 145 tys. Jedynie liczba planowanych zwolnień była nieco wyższa, niż oczekiwano i wyniosła 38,5 tys. etatów. Pierwsze godziny handlu na Wall Street przyniosły niewielki spadek tamtejszych indeksów, jednak byki nie oddawały pola zbyt łatwo.
W końcówce sesji na naszym parkiecie rozgrywka toczyła się w okolicach wtorkowego zamknięcia. Popytowi z trudem udawało się utrzymać indeks największych spółek na plusie. Ostatecznie stracił on 0,11 proc., podobnie jak WIG. Wskaźnik średnich spółek zniżkował o 0,17 proc., a sWIG80 o 0,03 proc. Obroty wyniosły 1,1 mld zł.