Rozpoczęcie obecnego tygodnia wypadło na WGPW w iście ułańskim stylu. Byki uwierzyły, że do 1300 pkt. WIG20 dojdzie jednym ruchem. Ta wiara była jeszcze częściowo widoczna we wtorkowych notowaniach, ale później jednak przyszło zwątpienie. Spokój na zagranicznych giełdach sprzyjał obozowi rodzimych byków. Zamówienia na dobra trwałego użytku w USA wzrosły w październiku o 2,8 procent, a miesiąc wcześniej zmniejszyły się po korekcie o 4,6 procent. Natomiast Narodowe Stowarzyszenie Menadżerów Logistyki z Chicago podało, że sporządzany przez tę instytucję indeks obrazujący poziom aktywności w przemyśle Środkowego Zachodu USA wzrósł w listopadzie do 54,3 punktu wobec 45,9 punktu w październik. Jeżeli dodamy do tego większy wzrost amerykańskiego PKB w trzecim kwartale bieżącego roku, to odpowiedź na pytanie o powody zwyżek na giełdach Nowego Jorku w minionym tygodniu staje się prosta. Natomiast niepokojące wieści przyszły od naszego zachodniego sąsiada. Niemiecki indeks Ifo obrazujący poziom nastrojów wśród
przedsiębiorców z największej gospodarki strefy euro spadł w listopadzie po raz szósty z rzędu. Na pogorszenie się nastrojów wpływ miały spekulacje dotyczące podwyżki podatków. Instytut Ifo poinformował we wtorek, że sporządzany przez niego indeks spadł w listopadzie do 87,3 punktu z 97,7 w październiku, był jednak wyższy od spodziewanego przez analityków, którzy szacowali, ze Ifo spadnie do 86,8 punktu. Wbrew pozorom informacja ta nie wywarła większego wrażenia na niemieckich inwestorach. Jedynym poważniejszym obecnie zagrożeniem dla światowych rynków akcji jest możliwość wojny w Zatoce Perskiej. Jednak na razie inspektorzy rozbrojeniowi uspakajają inwestorów swoimi raportami przychodzącymi z Iraku. Ta uległość Husseina wydaje się trochę dziwna ale póki co powodów do wojny nie ma. Tak więc Amerykanie zapełnili we środę swoje portfele inwestycyjne akcjami (Nasdaq +3%, Dow Jones +2,9%) i udali się do swoim rodzin na tradycyjnego świątecznego indyka. Z tego też powodu w czwartek amerykańskie giełdy pauzowały.
Pozostałe rynki pozbawione swoje sternika dryfowały w pobliżu swoich poprzednich zamknięć, chociaż notowania na Starym Lądzie rozpoczęły się od zniżek, ponieważ inwestorzy dowiedzieli się o zamachu bombowym na hotel w Kenii oraz ataku na izraelski samolot w tym samych kraju. Na dłuższą metę informacje te nie wyrządziły jednak rynkowi większych szkód.
Rodzimi posiadaczy akcji nie mieli w tym tygodniu powodów do narzekań. W poniedziałek i we wtorek na parkiecie dominowali kupujący, dzięki temu WIG20 zyskał w ciągu ostatnich 5 sesji 1,1%. Od środy wartość obrotów zaczęła słabnąć a wraz z nimi nastąpiła zniżka głównych indeksów. We czwartek ZUS poinformował o przekazaniu Otwartym Funduszom Emerytalnym kwoty 206,5 mln zł ( Od początku miesiąca 472,4 mln zł). Niektórzy uznali to za wystarczający powód do dalszych zwyżek. Jednak spekulacja ta szybko się zakończyła. Inwestorzy zignorowali także decyzję Rady Polityki Pieniężnej, która obniżyła po raz ósmy w tym roku stopy procentowe, tym razem o 25 punktów bazowych. Od tej pory minimalna stopa 28-dniowych operacji otwartego rynku wynosić będzie nie mniej niż 6,75 %.