Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Fatalny tydzień na GPW. WIG20 znacznie poniżej 2.400 pkt.

0
Podziel się:

W Money.pl czytaj o mijającym tygodniu na giełdzie.

  Łukasz Pałka , Analityk Money.pl 
 
Dziennikarz ekonomiczny, który w 2009 r. porzucił prasę papierową dla internetu. Giełdowy optymista, dla którego analiza techniczna to wróżenie z fusów, bo liczą się tylko twarde dane. Czasami zdarza mu się świadomie łapać noże, a w okresie bessy śpi spokojnie.
Łukasz Pałka , Analityk Money.pl Dziennikarz ekonomiczny, który w 2009 r. porzucił prasę papierową dla internetu. Giełdowy optymista, dla którego analiza techniczna to wróżenie z fusów, bo liczą się tylko twarde dane. Czasami zdarza mu się świadomie łapać noże, a w okresie bessy śpi spokojnie.

Powrót obaw związanych z kryzysem w Grecji, do tego mocne spadki w Chinach i ciąg dalszy załamania na rynku ropy naftowej - te czynniki spowodowały, że na razie inwestorzy mogą tylko pomarzyć o grudniowych wzrostach na warszawskim parkiecie.

Piątkowa sesja na stołecznej giełdzie zakończyła się w fatalnym stylu. Do pogłębienia spadków przyczyniły się spadki na Wall Street, gdzie indeks Dow Jones przed godziną 17 tracił 0,7 procent wobec czwartkowego zamknięcia.

Mijający tydzień inwestorzy zaliczą więc do bardzo nieudanych. Sytuacja pogorszyła się nie tylko w Warszawie, ale także na pozostałych europejskich parkietach. Przyczyniły się do tego między innymi kiepskie doniesienia z Grecji.

Takiego tygodnia na greckiej giełdzie nie było od dawna. Tylko w trakcie jednej sesji główny indeks na parkiecie w Atenach stracił 13 procent, wywołując nagły powrót strachu związanego z poważnym kryzysem politycznym i gospodarczym.

Pretekstem do spadków stała się informacja o wyznaczeniu terminu wyborów prezydenckich na 17 grudnia. Prezydenta w Grecji wybiera parlament. Tymczasem jest groźba, że jeżeli rządząca koalicja nie zdobędzie większości, to wówczas w Grecji będzie trzeba zorganizować przedterminowe wybory parlamentarne. A to znów oznacza szanse na wygraną partii, które sprzeciwiają się unijnemu planowi ratunkowemu dla gospodarki.

Te informacje nie miały w tym tygodniu pozytywnego wpływu na pozostałe europejskie parkiety. Wbrew wcześniejszym prognozom, że grudzień może przynieść lekkie wzrosty na GPW, na razie indeks WIG20 zleciał znacząco poniżej poziomu 2.400 punktów.

W mijającym tygodniu nie zabrakło też negatywnych informacji z Chin. W poniedziałek inwestorzy dowiedzieli się, że w listopadzie import towarów do Chin był niższy o 6,7 procent w porównaniu do tego samego miesiąca ubiegłego roku. Tymczasem prognozy mówiły o wzroście o około 4 procent, co dla inwestorów jest kolejnym sygnałem wskazującym na spowolnienie wzrostu gospodarczego.

Nie widać wreszcie końca przeceny na rynku ropy naftowej. W tym tygodniu cena baryłki spadła już do poziomu poniżej 60 dolarów. Stało się tak po raz pierwszy od lipca 2009 roku. Oznacza to spadek już o ponad 40 procent w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Załamanie na rynku ropy odbija się przede wszystkim na notowaniach spółek surowcowych.

Wydaje się, że teraz najistotniejszym wydarzeniem najbliższych dni będzie zaplanowane na 16-17 grudnia posiedzenie amerykańskiego banku centralnego. To dla inwestorów kolejny pretekst do spekulacji na temat tego, kiedy Fed zdecyduje się na pierwszą podwyżkę stóp procentowych. Ostatnio coraz częściej pojawiają się prognozy, że ze względu na poprawiającą się sytuację gospodarczą w USA Fed może odejść od założenia, że nie podniesie stóp przez _ dłuższy czas _, a do podwyżki mogłoby dojść nawet w pierwszej połowie przyszłego roku.

giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)