Z punktu widzenia napływających na rynek informacji, dzisiejsza sesja była najważniejszą w tym tygodniu. Impulsów do zmian cen nie brakowało, ale z ich wykorzystaniem widać było problemy, szczególnie na GPW.
Krajowy rynek pogrążył się w nowym marazmie związanym z niską aktywnością inwestorów i ich niechęcią do zakupów. Na plan pierwszy po raz kolejny wypłynęły problemy wewnętrzne, a natura dzisiejszych doniesień miała swoje źródła w otoczeniu. Być może z tego właśnie powodu krajowy parkiet pozostał przez nie w niemałej części niewzruszony.
Kluczowym wydarzeniem dnia była reakcja na wczorajszy wieczorny komunikat Federalnego Komitetu Otwartego Rynku oraz dzisiejszą poranną decyzję banku centralnego w Japonii. Pierwszy specjalnie nie zaskoczył. Stopy w USA pozostały bez zmian, a możliwość ich wzrostu na kolejnym posiedzeniu pozostała otwarta, choć daleka od pewności. Wydźwięk komunikatu był bardziej optymistyczny co do perspektyw globalnej gospodarki, ale ostrożny w odniesieniu do kondycji USA.
Zresztą w tym drugim przypadku dość szybko pojawiły się dane potwierdzające zadyszkę koniunktury. Otóż dzisiejszego popołudnia opublikowano wstępny szacunek zmiany amerykańskiego PKB w I kw. Dynamika wzrostu spadła do najniższego poziomu od dwóch lat, zaskakując lekko negatywnie. W tym samym czasie wzrost cen według preferowanej przez Fed miary PCE okazał się wyższy od prognoz. Wskaźnik inflacji w wersji bazowej przekroczył nawet poziom 2%, co oznacza, że presja inflacyjna za oceanem rośnie i przy nikłym wzroście gospodarczym może wkrótce przysporzyć bankowi centralnemu decyzyjnych kłopotów.
Więcej atrakcji pod względem zaskoczeń dostarczył Bank Japonii, który nie zdecydował się na podjęcie żadnych nowych działań. Inwestorzy poczuli się rozczarowani, skoro kilka dni temu pojawiła się informacja o możliwości wprowadzenia pożyczek dla banków o ujemnym oprocentowaniu. O poranku głównie to sterowało nastrojami, które nie były najlepsze. Na głównych parkietach w Europie spadki przekraczały 1%, a w Warszawie do tego poziomu się zbliżały. Po południu sentyment uległ poprawie, głównie w wyniku spokojnej reakcji Amerykanów na doniesienia z Japonii. Był to ruch dość logiczny, gdyż decyzje BoJ historycznie rzecz biorąc miały duży wpływ na rynek w Japonii, ale zdecydowanie mniejszy w przypadku innych rynków.
W Warszawie pojawiły się wzrosty, ale o skromnej skali 0,3%. Warto jednak zaznaczyć, że przerwana została seria sześciu spadkowych sesji z rzędu oraz udało się wrócić do okolic ważnego poziomu 1900 pkt. Daje to nadzieję na odreagowanie w kolejnych sesjach, ale o przełomie nie świadczy.