W środę po godz. 16 czasu warszawskiego silniej od indeksu WIG20 spadały tylko ceny akcji na giełdach w Hiszpanii i Grecji. Tak przedstawiona sytuacja sugerowałaby nasz parkiet na tle innych rynków raził słabością, ale w praktyce aż tak źle nie było, bo w ciągu sesji WIG20 ustalił nowy lokalny rekord (powyżej 2845 pkt) i notował zwyżkę o ponad 1 procent.
Po publikacji danych makroekonomicznych z amerykańskiego rynku pracy do realizacji zysków przystąpili akcjonariusze największych spółek, lecz i w tym przypadku należy zwrócić uwagę, że same dane nie były negatywne. Według agencji ADP zatrudnienie w prywatnym sektorze w USA znalazło w marcu 201 tys. osób.
To o kilka tysięcy mniej niż w lutym, ale dla gospodarki najważniejsza jest długoterminowa tendencja, a już od sześciu miesięcy amerykańskie firmy tworzą więcej miejsc pracy niż likwidują. Amerykańskie indeksy rozpoczęły sesję od wzrostów o około 0,5 proc., a w tym czasie w Europie o ponad 1 procent rosły m.in. niemiecki DAX czy węgierski BUX, natomiast na GPW WIG20 powracał w okolicę wczorajszego zamknięcia.
Największym zainteresowaniem inwestorów na polskim rynku cieszyły się dziś akcje banków. Przy obrotach znacznie wyższych niż tradycyjnie obrotach walory PKO BP taniały tuż przed zakończeniem notowań o 0,5 proc., a bank Pekao SA tracił na wartości ponad 1 proc. Najmocniej rosnącą spółką przez całą sesję był Getin Holding, któremu analitycy Goldman Sachs podnieśli cenę docelową w rekomendacji. Powodów do narzekań nie mieli także udziałowcy PKN Orlen i Telekomunikacji Polskiej, których papiery drożały w środę o ponad 2 proc. Z drugiej strony, największym balastem powstrzymującym WIG20 od dalszych wzrostów był KGHM, który wiernie podążał za ceną miedzi (po południu była o około 2,5 proc. tańsza niż we wtorek).
Potwierdzeniem ponadprzeciętnej aktywności inwestorów był fakt, że tylko spółki z WIG20 wygenerowały w środę ponad 1,2 mld PLN obrotów, a łącznie na szerokim rynku wartość obrotów wyniosła 1,47 mld PLN.
Cena baryłki ropy poruszała się w okolicy 104 USD, na innych rynkach inwestorzy pozbywali się gazu ziemnego, kakao i cukru. Na rynku walutowym na wartości tracił jen, a w przeliczeniu na złote dolar i euro podrożały o 0,5 proc. (do 2,85 PLN i 4,02 PLN). Za franka po południu płacono 3,08 PLN.