Tydzień na rynku walutowym rozpoczął się dość spokojnie, warto więc na chwilę pochylić się nad tym, co dzieje się w polityce gospodarczej. Podczas gdy w Polsce mamy właśnie do czynienia z kolejną redystrybucją dochodów, kandydat na prezydenta Francji mówi jasno: taka polityka doprowadziła nas na skraj przepaści.
Francois Fillon, bo o nim mowa, jest już oficjalnie kandydatem Republikanów na prezydenta Francji. W wyborach zmierzy się przede wszystkim z populistyczną kandydatką Frontu Narodowego, ale na ten moment jest faworytem. Wiele zatem wskazuje na to, że zapowiadane przez niego zmiany w polityce gospodarczej znajdą przełożenie na rzeczywistość.
A zapowiedzi są bardzo daleko idące: podniesie (tak, podniesienie) wieku emerytalnego, obniżenie podatków dla biznesu i osób najwyżej zarabiających, podniesienie podatku VAT, wydłużenie tygodnia pracy i wiele innych zwykle niepopularnych ruchów. Oczywiście Francja nie jest jedynym krajem, który może wprowadzić tego rodzaju zmiany, ale przez wiele lat kojarzona była z gospodarką, gdzie wolny rynek miesza się z socjalizmem.
Fillon nie próbuje nawet udawać, na pytanie prowadzącego debatę, co zrobi, aby utrzymać francuski model dobrobytu społecznego odpowiedział: „Jaki model? Ten, który wygenerował 6 milionowe bezrobocie? Francuski model cieknie z każdej strony”. Co ciekawe Front Narodowy, który początkowo opowiadał się za wolnorynkowymi rozwiązaniami teraz radykalnie zmienił podejście i obiecuje utrzymanie, a nawet powiększenie przywilejów socjalnych Francuzów. Zapowiada się zatem szalenie interesująca kampania, która może nawet przesądzić o kierunku dla całej Europy w tym gorącym wyborczym okresie. Pierwsza tura wyborów we Francji została zaplanowana na 23 kwietnia przyszłego roku.
Po spokojnym poniedziałku, dziś kalendarz ekonomiczny zaczyna się zagęszczać. Z publikacji warto zwrócić uwagę na dwa raporty z USA: drugi szacunek PKB za trzeci kwartał (godzina 14:30) i najważniejszy indeks nastrojów konsumentów Conference Board (16:00). Dolar potrzebuje dobrych danych, aby utrzymać dominację na rynku, która z kolei nie sprzyjała notowaniom złotego.
Ponadto należy spodziewać się kulminacji plotek i spekulacji przed jutrzejszym spotkaniem OPEC. Kartel zapowiedział cięcie produkcji, ale nadal nie wiadomo, czy dojdzie ono do skutku, także zmiany cen ropy będą dość gwałtowne. O 8:55 dolar kosztuje 4.1758 złotego, euro 4.4245 złotego, frank 4.1199 złotego, zaś funt 5.1792 złotego.