Ostatni tydzień był bardzo ciężkim doświadczeniem,href="http://direct.money.pl/idm/"> dla nastawionych na wzrosty inwestorów. Po euforii wywołanej ostatnią decyzją FED nie ma już śladu, zaś domknięcie przez WIG20 na piątkowej sesji luki hossy (jaka powstała po tej decyzji) urastać może do rangi symbolu. W dodatku GPW zagubiła gdzieś po drodze korelację ze światowymi giełdami.
Czym obecnie kierować się, w inwestycjach na GPW? Czy ważniejsze są fundamenty, czy też może psychologia rynku? Dodajmy, że pierwsze czynniki przemawiają za wzrostami, zaś drugie za dalszą przeceną.
Podstawowym problemem, jaki należy rozwiązać, by zrozumieć obecną sytuację na GPW, jest odpowiedź na proste pytanie: Dlaczego giełdy w USA zakończyły ostatni kwartał wzrostami (chodzi oczywiście o przekrój trzech miesięcy, bo w piątek Dow Jones spadł o 0,1 proc., zaś S&P o 0,3 proc.), zaś GPW po raz pierwszy od kilku lat zanotowała trzymiesięczne spadki? Czy odpowiedzi szukać w czynnikach globalnych (awersja do ryzyka, słaby dolar?), czy lokalnych (mniejsze wpływy do TFI, o czym być może przekonamy się w najbliższych dniach, ryzyko polityczne)?
Prawda jak zwykle leży po środku. Z jednej strony bowiem straszy kryzys nieruchomości w USA (znów w ubiegłym tygodniu wysyp słabych danych z tego sektora), groźba recesji sięga ponoć 50 proc., z drugiej zaś notowania firm rosną, podobnie jak część prognoz. Mamy więc do czynienia z grą pod dalszą obniżkę stóp procentowych i nadzieją że kryzys rynku nieruchomości nie rozleje się na całą gospodarkę w USA.
W Polsce w tle bardzo dobrych danych makro toczy się kampania wyborcza, która jeszcze bardziej wzmaga globalne ryzyko inwestycyjne (vide spółki spod Ryszarda Krauze). Nie zmienia to faktu, że GPW pod względem fundamentalnym wygląda zdecydowanie lepiej niż USA, czy pozostałe giełdy naszego kontynentu.
Gdyby nie obraz techniczny rynku, przed kolejnym tygodniem można by zachować spokój. Problem w tym, że WIG20 w piątek domknął lukę hossy (która powstała po decyzji FED) i teraz powinien (wedle wskazań AT) szukać twardego dna. Moim zdaniem na odbicie w górę można obecnie liczyć z poziomu ok. 3600-3500 pkt., z tym że pierwsza wartość jest bardzo optymistyczna. Zwłaszcza że najbliższe dni będą dość ubogie w dane makro.
Dziś poznamy indeks ISM, zaś we wtorek indeks obrazujący liczbę przyszłych transakcji kupna domów na rynku wtórnym (Pending Home Sales Index) za sierpień. W dodatku w czwartek EBC ma zdecydować o poziomie stóp procentowych.
Co prawda na najbliższym posiedzeniu nie jest spodziewana podwyżka kosztu pieniądza, ale oczekiwania rynkowe co do przyszłych decyzji banków centralnych są zgoła odmienne. EBC zamierza stopy podnosić, zaś presja na FED zakłada obniżkę kosztu pieniądza. Póki ta dysfunkcja nie minie, trudno wyobrazić sobie powrót hossy na GPW.