WIG20 od co najmniej miesiąca zachowuje się wyraźnie słabiej niż indeksy rynków rozwiniętych. W obliczu niezłych danych z zeszłego tygodnia utworzył on trzy czarne świece poparte dużym wolumenem i w końcu wybił się z konsolidacji, niestety dla większości inwestorów (pomijając posiadaczy krótkich pozycji) w dół, przebijając na wykresie dziennym 45-okresową EMA i poziom 2700 pkt.
Ten tydzień inwestorzy zaczynają od danych na temat handlu zagranicznego Chin, którego bilans spadł bardziej niż oczekiwali analitycy za sprawą silnego spadku eksportu – giełdy z wyjątkiem japońskiej, która dziś nie działa z powodu święta, zareagowały spadkiem. Poza tym dziś danych będzie dostatek, jednak na pierwsze istotne inwestorzy będą musieli zaczekać do środy – za to od dziś dochodzi kolejny czynnik do uwzględnienia przez inwestorów w postaci cyklu publikacji kwartalnych sprawozdań finansowych, który tradycyjnie zaczyna Alcoa. Za to spoza frontu danych makro należy odnotować, iż kolejne domino unijnego łańcuszka zadłużenia chwieje się coraz bardziej – niemiecka prasa donosi, że Niemcy i Francja wywierają nacisk na Portugalię, aby ta przyjęła jak najszybciej międzynarodową pomoc, co odbiło się już na rentowności portugalskich obligacji i wysokości CDSów. Klimatu inwestycyjnego nie poprawia również piątkowa wypowiedź Bena Bernanke o tym, że unormalizowanie amerykańskiego rynku pracy zajmie jeszcze nawet
pięć lat. Rynek zareagował na tę informację wzrostem cen amerykańskich obligacji.
Byki mogą czuć się wystraszone silnym spadkiem w ostatnich trzech sesjach, jednak niedźwiedzie natrafiły na WIG20 na opór na poziomie 2665 pkt. Słaba reakcja na dobre dane makro może świadczyć z jednej strony o słabości trendu wzrostowego, z drugiej jednak może być jedynie regresją do średniej – pamiętajmy wszak, że do niedawna WIG20 obok DAXa był jednym z najsilniejszych indeksów w Europie. Wyjście z kanału dołem jest złą informacją dla inwestorów obstawiających wzrosty, jednak nie ma ono pokrycia w bieżących danych – czyżby w końcu posiadacze akcji zdecydowali, że w obliczu niepewnej sytuacji na świecie lepiej będzie zamknąć pozycje? Nie jest to wykluczone w szczególności w obliczu pikującego w dół kursu eurodolara. Zgodnie ze starą zasadą, że większość się myli byki powinny teraz liczyć na wysyp prognoz analityków obliczających zasięg rozpoczętych spadków – ja wstrzymam się od głosu w tej sprawie.
Euro jest najsłabsze do dolara od września zeszłego roku i oscyluje wokół poziomu 1,29, jednak towary nie reagują w sposób tradycyjny osłabieniem, gdyż zmiana kursu eurodolara jest bardziej wyprzedażą unijnej waluty niż kupnem greenbacków. Miedź spada w związku ze spodziewanym osłabieniem chińskiego popytu, zaś cena ropy wzrosła, jednak bynajmniej nie z powodu danych makro, ale zamknięcia wskutek wykrytego przecieku alaskańskiego ropociągu.