Wydaje się, że w ostatnim czasie sentyment na światowych giełdach dyktowany jest przez dwa wydarzenia. Jednym z niech jest cena ropy naftowej, która ma niebagatelne znacznie dla spółek surowcowych i cen ich akcji. Druga z kolei dotyczy losów Grecji, które potrafią się szybko i dynamicznie zmieniać.
Dzisiaj przed sesją oba te czynniki negatywnie wpływały na rynki. Cena ropy zniżkowała po wcześniejszym znacznym odreagowaniu, gdyż jej zapasy w USA dynamicznie rosną. Nadpodaż na tym rynku wciąż więc występuje i wywiera negatywną presję na ceny samej ropy oraz akcji spółek z nią kojarzonych.
Z kolei w przypadku Grecji doszło do zaskakującego zwrotu akcji związanego z zaprzestaniem przez EBC przyjmowania greckich obligacji skarbowych jako zabezpieczenia pożyczek dla tamtejszych banków. Warto w tym miejscu przypomnieć, że z uwagi na śmieciowy rating tych obligacji, EBC niejako z definicji nie powinien ich uznawać za wiarygodne zabezpieczenie, ale dotychczas robił to bazując na specjalnie przygotowanej uchwale. Teraz postanowił inaczej, co uważać można za groźbę skierowaną wobec nowych władz w Atenach, aby Ci nie obiecywali sobie zbyt dużo po ustępstwach Troiki. Hellada miałaby więc złagodzić swoje stanowisko negocjacyjne.
Inwestorzy musieli na tego typu doniesienia zareagować negatywnie, gdyż lekko wzrosło prawdopodobieństwo _ Grexitu _, czyli opuszczanie przez Grecję strefy euro. Nie jest ono jednak duże, podobnie jak samo nieprzyjmowanie przez EBC obligacji jako zabezpieczenia nie stanowi dla banków ogromnego problemu z uwagi, że dotychczas chętniej finansowały się one awaryjną linią kredytową dostępną w lokalnym banku centralnym, która pozostaje dostępną. Samo zamieszanie na chwilę obecną jest więc burzą w szklance wody, choć oczywiście może mieć swoje dalekosiężne konsekwencje. Te jednak zależą od decyzji polityków, a nie EBC.
Sam rynek w wyniku powyższych wydarzeń znajdował się pod presją, co na rynku lokalnym wspierane jest również przez wciąż głośną kwestię kredytów frankowych. Każdy bank publikujący swoje wyniki jest głównie przepytywany w tej materii i tak było również dzisiaj z mBankiem. Jego zysk okazał się mniej więcej zgodny z oczekiwaniami, ale wyroki na najbliższą przyszłość pozostają trudne, nie tylko z uwagi na podwyższony kurs franka.
Zniżki indeksu WIG20 ostatecznie fixing zredukował do zera, a obserwowany od kilku dni trend boczny został podtrzymany. Pewnym impulsem do dalszego działania okazać się może zaplanowane na jutro spotkanie szefa KNF z przedstawicielami banków, po którym podany do publicznej wiadomości ma zostać komunikat.