To Grecja nie daje o sobie zapomnieć. Dziś rentowność obligacji dwuletnich ateńskiego rządu wzrosła już do 16,4 proc., a dziesięcioletnich do 9,8 proc. Swoją drogą ciekawe, czy równie wysoką rentowność osiągałyby one także wówczas, gdyby Grecja przebywała poza strefą euro. Tego rodzaju sugestia nie jest już czystą fantasmagorią, dziś pomysł o czasowym wykluczeniu Grecji ze strefy został wypowiedziany przez jednego z niemieckich decydentów.
Bo naturalnie to Niemcy mają największe obiekcje przed przyznaniem Grecji pomocy finansowej na czym - nawiasem mówiąc - korzystają. Rentowność dwuletnich niemieckich obligacji spadła do 0,83 proc. to jest poziomu najniższego w historii, a 10-letnich do ok. 3 proc. (w obydwu wypadkach są to rentowności niższe niż papierów amerykańskiego rządu). Inwestorzy kupują niemieckie obligacje, szukając w nich bezpieczeństwa, a sprzedają innych krajów, narażonych na zarażenie greckim wirusem. Papiery Portugalii straciły dziś 105 pkt, a ich rentowność wzrosła do 5,2 proc. (dwulatki), a irlandzkich do 3,72 proc.
Co ciekawe zadłużenie sektora publicznego Portugalii wynosi 77 proc. PKB (Grecji ok. 120 proc.), czym nie odbiega od np. Francji, ale już poziom zadłużenia publicznego i prywatnego łącznie sięga 236 proc. PKB - przewyższając zadłużenie Greków czy nawet i Włochów. Stąd inwestorzy obawiają się, że Portugalia może szybko podzielić los Grecji (nie przypadkiem też agencja Moody's wskazała kilka miesięcy temu ten kraj - obok Grecji - jako kandydata do powolnej śmierci), choć to Irlandia ma najwyższy deficyt w strefie euro. Ale Irlandia przedstawiła już wiarygodny plan naprawy finansów publicznych.
Napięcia z rynków obligacji - które dotknęły także Włochy i Hiszpanię, choć w mniejszym stopniu - przełożyły się na spadek na rynkach akcji.
O ponad 2,5 proc. spadał indeks giełdy w Madrycie, o ok. 1-1,5 proc. na pozostałych giełdach. Spadek WIG20 o 1,6 proc. wpisuje się więc w trend widoczny w Europie, ale trzeba dodać, że zarejestrowane dziś obroty należą do najniższych od miesiąca, zatem trudno reakcję inwestorów nazwać nerwową. Raczej leniwą. Są ku temu podstawy, ponieważ obok rozważań na temat przyszłości strefy euro i kłopotów na rynkach obligacji (które nie dotyczą Polski - dziś Warszawa sprzedała obligacje 7-letnie z rentownością poniżej 6 proc.) mamy też kolejne raporty kwartalne spółek giełdowych, które przekraczają oczekiwania analityków, a publikowane dziś dane przekroczyły oczekiwania ekonomistów. Indeks zaufania Amerykanów wzrósł do 57,9 pkt (oczekiwano 53,5 pkt), to jest najwyższego poziomu od października 2008 roku.
Pomogło to szybko opanować spadki na Wall Street i może być przyczyną uspokojenia nastrojów w Europie na jutrzejszej sesji.
Euro straciło dziś 0,5 proc. do dolara, ale nowe minima nie pojawiły się. Za to wyraźnie osłabił się złoty - kurs franka przekroczył 2,72 PLN, euro 3,90 PLN, a dolara 2,93 PLN (zmiany o 0,7-0,8 proc.).
Miedź potaniała dziś o 1 proc., do najniższego poziomu od miesiąca, ropa potaniała o 0,3 proc., a złoto podrożało o 0,3 proc.