Mimo zakończenia notowań pod kreską, czwartkową sesję można zaliczyć do udanych. Przy bardzo słabych nastrojach w Europie Zachodniej, kupujący potrafili utrzymać WIG20 w ryzach, a przy przełamanym w środę poziomie 1440 punktów widzieliśmy wyraźnie zwiększone zainteresowanie akcjami.
Wśród największych spółek problemy z kontynuacją krótkoterminowego wzrostu można zauważyć na akcjach KGHM, które odbiły się od oporu, jakim jest listopadowa luka bessy. Najgorzej wśród blue chipów spisały się jednak akcje Agory, które spadły o 4,8% i zanotowały wczoraj najniższe zamknięcie w historii. Ogólny, 1% spadek WIG20 był jednak wynikiem bardzo przyzwoitym.
Dobra passa warszawskich indeksów będzie dziś poddana kolejnej ciężkiej próbie, gdyż swój spadkowy trend zgodnie z oczekiwaniami kontynuują inwestorzy w USA. Prawdopodobnie zaczniemy od niskiego otwarcia i będziemy mogli ponownie jak na początku tygodnia zobaczyć, czy niższe poranne kursy zainteresują popyt.
Wydaje się, że rynek w Stanach potrzebuje dnia odwrotu z olbrzymią zmiennością i bardzo wysokimi obrotami. Bez tego dalsze osuwanie się w dół będzie nadal cechować się większym prawdopodobieństwem. Skalę bessy na Wall Street oraz problemy sektora finansowego bardzo dobrze ilustruje kurs akcji Citibanku. W 2006 roku akcje banku wyceniano na 57 dolarów, rok temu było to ponad 20 dolarów, natomiast wczoraj kurs przełamał jednego dolara i w polskiej terminologii można byłoby nazwać te akcje ,,groszowymi". Wątpię, by ktokolwiek w Polsce wyobrażał sobie np. akcje PKO BP poniżej 1 zł i warto sobie na tym przykładzie uświadomić, jak głęboka jest bessa na rynku amerykańskim.