Inwestorzy musieli się bowiem zmierzyć z decyzją RPP, najnowszymi odczytami krajowej sprzedaży detalicznej i zareagować na dawkę danych makro z USA. Wpierw jednak nasz rynek przyparty do granicy trendu bocznego znajdujący się na poziomie otwarcia luki sprzed 2 tygodni musiał przetrawić wczorajsze spadki cen akcji na Wall Street. Za przeceną tamtejszych indeksów w granicach 0,7-2.0 % stała w głównej mierze wiadomość o planowanej rocznej stracie operacyjnej Toyoty, która wpłynęła negatywnie na notowania całej branży motoryzacyjnej w USA.
W Warszawie udało się jednak uniknąć czarnego scenariusza i otwarcie WIG20 uplasowało się ponad wsparciem w rejonie 1732 pkt. Poziom ten nie był również zagrożony po opublikowaniu przez GUS słabszej od prognoz sprzedaży detalicznej. Marazm jaki zapanował na GPW był wszechogarniający grzebiąc wszelkie przejawy aktywności, dość powiedzieć, że pierwsze 100 mln obrotu osiągnięte zostało dopiero po 3 godzinach handlu. Nawet wyższa od oczekiwań obniżka stóp przez RPP o 0,75 pb. nie zdołała poruszyć rynkiem. Tak więc nieprzewidywalna sesja okazała się być typową dla okresów przedświątecznej apatii ze zmianą WIG20 o 0,18 % przy obrotach niewiele powyżej 300 mln PLN.
Trend boczny został zachowany, a to oznacza, że nadchodzące święta portfele graczy spędzą w spokoju. Pozostaje wiec życzyć sobie by obok stabilizacji finansowej pojawiła się również radość i wesele, płynąca z wigilijnego spotkania w gronie rodzinnym.