Amerykański indeks S&P500 ustanowił dziś nowy historyczny szczyt, przekraczając już w pierwszych minutach handlu ostatni rekord z maja 2015 roku, który został wyznaczony na poziomie 2134,72 pkt.
Dzisiejsza zwyżka jest kontynuacją tego, co obserwowaliśmy w piątek, czyli sesji, która zakończyła się wzrostem o ponad 1,5 proc. spowodowanym lepszymi od oczekiwań danymi ze Stanów Zjednoczonych dotyczącymi zmiany zatrudnienia w sektorze pozarolniczym. Dodatkowo dane te nie spowodowały gwałtownego wzrostu w oczekiwaniach odnośnie tempa podwyżek stóp procentowych za oceanem, co jest kolejną dobrą informację dla rynkowych byków.
Przypomnijmy, że według opublikowanych w piątek danych w amerykańskim sektorze pozarolniczym przybyło 287 tys. nowych miejsc pracy, co jest największą wartością od października 2015 roku. Tymczasem prawdopodobieństwo dla wzrostu kosztu pieniądza w lipcu, wrześniu, listopadzie i grudniu wzrosło odpowiednio z 2, 2, 2, 11,8 proc. w czwartek do 4, 13,6, 13,3 i 28,7 proc. w poniedziałek. Pierwsza pełna podwyżka jest wyceniana przez kontrakty terminowe dopiero na koniec 2018 roku.
Co więcej optymizm na rynku utrzymywał się już od samego poranka, gdy tylko poznaliśmy wyniki wyborów w Japonii oraz zapowiedź stymulacji gospodarki przez premiera Abe. Na te informacje japoński Nikkei zareagował solidnym, prawie 4 proc., wzrostem.
Co więcej zapowiada się luzowanie polityki monetarnej w Wielkiej Brytanii, co jest również korzystne dla giełdowych byków. 14 lipca Bank Anglii ma obniżyć stopy procentowe – wynika z obecnych oczekiwań inwestorów, którzy zakładają taki scenariusz z prawie 80 proc. prawdopodobieństwem.
Dodatkowo wzrosły oczekiwania na luzowanie polityki monetarnej w strefie euro czy Szwajcarii. Takie założenia w połączeniu z już zapowiedzianą stymulacją w Japonii i brakiem szybkiego tempa podwyżek w USA wraz z lepszymi danymi sprzyjało od początku tygodnia kupującym akcje od Tokio po Nowy Jork.