Dzisiejsza sesja mogła rozczarować. Różnica między maksimum sesji a minimum wyniosła w przypadku WIG20 zaledwie 28 pkt. Nieco dynamiczniej było na rynku terminowym, gdzie owa różnica wyniosła o 10 pkt. więcej.
W porannym komentarzu pisaliśmy, że owe zmiany powinny sięgnąć wręcz 100 pkt. ciekawie było tylko na samym początku sesji, gdy indeks WIG20 przekroczył 3000 pkt. i na zakończeniu, gdy wyciągano go na 3003 pkt., co oznacza de facto spadek o 0,22 proc. względem wczorajszego zamknięcia. Po 11 września (ostatnio 5 rocznica ataków), po Polsce krążył niezbyt poprawnie polityczny dowcip: Przechodnie widzą, jak człowiek na motolotni uderza w Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Słychać komentarz – jaki kraj, taki terroryzm.
Parafrazując, jaki rynek, taki window dressing. Paradoksalnie ciekawiej niż na spółkach WIG20 było dziś na szerokim rynku, choć nie można zapominać o Biotonie (+4,4 proc.), który rósł w związku z oczekiwanym wejściem do środkowoeuropejskiego indeksu CECE, publikowanego przez giełdę wiedeńską. Na drugim biegunie znalazły się walory KGHM, które straciły ponad 3 proc. w odpowiedzi na dalsze spadki cen miedzi na świecie.
Wracając zaś do rynku terminowego, nie sposób nie zwrócić uwagi na Ferrum. Wzrost o 16,7 proc. wywołała informacja o wejściu kapitałowym Alchemii, jednej z firm kontrolowanych przez Romana Karkosika. W przyszłym tygodniu Impexmetal i Boryszew organizują wspólna konferencję prasową. Ostatnio inwestorzy jakby zapomnieli o tym inwestorze. Gdy sobie jednak przypomną, to kolejne rekordy na kontrolowanych przez niego spółkach są jak najbardziej możliwe.
Od poniedziałku, no powiedzmy od wtorku, na GPW powinien wrócić normalny handel. Normalny, czyli podyktowany informacjami i analizami, a nie spekulacją na rynku terminowym. Spółki mocne fundamentalnie znów powinny być w cenie, wszak zbliża się termin publikacji wyników za III kw.