Chodzi o ciągłe problemy peryferyjnych krajów strefy euro, trzęsienie ziemi w Japonii i jego konsekwencje w szczególności te związane z problemami w elektrowni Fukushima oraz niepokoje w basenie Morza Śródziemnego z naciskiem na konflikt w Libii. Uwaga przesuwa się z jednego tematu na drugi i dla niektórych osób może to już być męczące.
Problem Strefy Euro odłożony na trzeci plan
Wydaje się, że inwestorzy bardzo zmęczyli się już tematem kryzysu w strefie euro. Może nie jest to problem, który obecnie dominuje na pierwszych stronach gazet, ale warto się nad nim pochylić. Otóż logiczne rozumowanie wskazywałoby na to, że z innymi tematami będzie podobnie i po odpowiednim ich wyeksploatowaniu wszyscy o nich zwyczajnie zapomnimy. Właśnie w taki sposób rynki zapomniały o Portugalii, której rating został niedawno obniżony. Inwestorzy zignorowali nawet niepochlebne opinie o wyniku szczytu liderów państw Eurolandu. Przejawem tego zachowania jest oczywiście eurodolar, który niczym niewzruszony przebił poziom 1,40 i zmierza ku lokalnemu szczytowi z początku listopada zeszłego roku.
Emocje w zenicie to okazja do kupna
Spokój wokół krajów PIIGS został oczywiście przyćmiony przez japońską katastrofę. Powstrzymajmy się jednak od katastroficznych komentarzy, że Japonii będzie bardzo ciężko podnieść się z gruzów. Zawsze się tak mówi, ale Kraj Kwitnącej Wiśni to nie Haiti i buldożery ruszyły już do boju, a drogi do najbardziej spustoszonych części kraju zostały otwarte. Świat żył oczywiście czymś innym, bo zagrożeniem wymknięcia się spod kontroli sytuacji w uszkodzonej elektrowni atomowej. Nagle wiele osób stało się specjalistami w sprawach jądrowych, no i oczywiście świat miała zalać radioaktywna chmura.
Naprawdę dziwić może postawa takich osobistości jak europejskiego komisarza ds. energii mówiącego, że sytuacja w Fukushima wymknęła się spod kontroli. Kto jak kto, ale wysoko postawione osoby powinny zachować spokój. Od rynków tego niestety oczekiwać nie można, ale nie od dziś wiadomo, że gdy emocje sięgają zenitu, wyceny rynkowe często osiągają dołek, przynajmniej o zasięgu lokalnym. Warto w tym miejscu przytoczyć dzisiejsze słowa dyrektora generalnego Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, który stwierdził, że Japonia z pewnością przezwycięży kryzys nuklearny.
Sytuacja w elektrowni, jak można tego było oczekiwać, wraca do normy
Na fali optymistycznych komunikatów płynących z elektrowni jądrowej świat uspokoił się. Po raz kolejny więc nie doszło do katastrofy, która w opinii wielu miała być nieuchronna. Sytuacja wraca do normy i tak już będzie. Warto w tym miejscu przypomnieć komentarze po wybuchu wulkanu na Islandii. Wówczas chmury pyłu wraz z zablokowanym transportem lotniczym miały unieruchomić światową gospodarkę. „Specjaliści” od podobnych prognoz teraz mówili o kolejnym, z tym że atomowym, kataklizmie. Oczywiście tragizmu nie ma, a życie toczy się dalej. Owi ”specjaliści” czekają na kolejną okazję, by zaistnieć, choćby przez magiczne pięć minut.
Ludzie rynki tworzą ...
Czas teraz zwrócić uwagę na Libię. Siły koalicji po długim debatowaniu w końcu wkroczyły do akcji przeciw tyranii Kadafiego. Wcześniej wyglądało to tak, jakby zachodnim mocarstwom zależało tylko na ropie i nie liczył się dostawca. Czy oznacza to, że Sarkozy i Cameron pokazali ludzką twarz? Otóż niekoniecznie. W świecie geopolityki nie ma przypadków i długie wyczekiwanie z pewnością nie jest przypadkowe - podobnie jak obecnie przejawiana determinacja w atakach lotniczych, z którą zgodzić już się nie chce Rosja oraz Liga Arabska. Rynki liczą na szybkie zakończenie konfliktu, ale sytuacja wcale nie musi się tak gładko potoczyć. Pamiętając jednak o naszym nadrzędnym rozumowaniu, że „pył zawsze opada”, stwierdzić należy, że nawet długotrwały konflikt nie będzie w sposób permanentny wpływał na rynkowe wyceny. Rynki już takie są, że po jakimś czasie przechodzą do porządku dziennego nad każdą sprawą. Podobne są w tym do ludzi, bo przecież to ludzie rynki tworzą ...
Czekając na wybicie?
Tymczasem na rynkach inwestorów nie opuszczają dobre nastroje. W Polsce zwyżki nie są tak spektakularne jak w Europie Zachodniej, ale warto pamiętać, że i zniżki wcześniej u nas były nieporównywalnie mniejsze. Jesteśmy blisko szczytów i pewnie po raz kolejny przyjdzie nam obserwować chęć wybicia z wielomiesięcznego trendu bocznego. Czy próba okaże się skuteczna? Może nie bez wysiłku, ale nadal należy zakładać, że ponad dwuletni trend wzrostowy doprowadzi do wybicia i w konsekwencji szybkiego ruchu w kierunku 3000 punktów.