Po świętach powróciliśmy na giełdowy parkiet raczej z marnymi nastrojami. Już we wtorek niedźwiedzie uzyskały przewagę na warszawskim parkiecie i na wykresie WIGu20 pojawiała długa czarna świeca obrazująca przewagę sprzedających. Co prawda nie zostało to poparte odpowiednimi obrotami ale niestety mało kto zwrócił na to uwagę. Obawa przed kupowaniem notowanych walorów związana jest pojawiającymi się coraz częściej prognozami nieuchronnego testowania wrześniowych minimów na głównych indeksach. Tym bardziej, że do pogorszenia nastrojów inwestycyjnych doszło także na najważniejszym rynku świata, czyli na giełdach Nowego Jorku.
Konflikt na Bliskim Wschodzie oraz sezon ostrzeżeń gorszych wyników spółek w dalszym ciągu działa paraliżująco na potencjalnych kupców notowanych akcje. Kraje Arabskie korzystając z okazji zbrojnego starcia w Betlejem zakręciły kurek z ropą, której cena osiągnęła w tym tygodniu półroczne maksimum cenowe (28 dolarów za baryłkę). Utrzymujący się dłużej taki stan rzeczy niechybnie doprowadziłby do wzrostu inflacji. Nie trzeba dodawać iż proces ten jest bardzo niekorzystny w chwili gdy światowa gospodarka zaczęła nabierać wiatru w żagle. Na ponownych schłodzeniu popytu konsumenckiego najwięcej straciłyby spółki high-tech, dlatego Nasdaq tracił najwięcej z pośród amerykańskich indeksów. Jako, że nieszczęścia chodzą parami, jak na zawołanie ukazała się seria gorszych danych makroekonomicznych. Najpierw Instytut Zarządzania Podażą (ISM) podał indeks aktywności w sektorze usług, który spadł w USA w marcu do 57,3 z 58,7 miesiąc wcześniej. W czwartek cotygodniowe dane rynku pracy w Stanach Zjednoczonych wykazały, że
liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła nieoczekiwanie do 460 tys. z 380 tys. przed tygodniem. Prognozowano spadek do 370 tys. Wzmogło to kolejne obawy o zatrzymanie procesu ożywienia gospodarczego w USA. Dlatego w piątek z niecierpliwością świat finansowy oczekiwał o 15.30 informacji na temat amerykańskiego rynku pracy w marcu. Stopa bezrobocia miała według analityków wzrosnąć do 5,6% z 5,5% w lutym, a liczba nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych powinna zwiększyć się o 41 tys. Przy obecnych nastrojach na światowych giełdach gorsze dane powinny przełożyć się na pogłębienie spadków. W tym przypadku los obdarował po równo niedźwiedzią i byczą stronę rynku. Większemu wzrostowi bezrobocia (+5,7%) przeciwstawiła się zwiększona liczba miejsc pracy w sektorach pozarolniczych (+55 tys.). Teraz wszystko będzie zależało od interpretacji tych liczb przez czołowych amerykańskich analityków. Wydaje się jednak, że niedźwiedzie otrzymały bardziej wartościowy prezent.
Ostatnia sesja tego tygodnia przyniosła nieoczekiwanie spore odbicie na warszawskim parkiecie, co pozwoliło odrobić większość poświątecznych strat. Co ciekawe obroty wzrosły w piątek niemal do 200 mln złotych (dobrze). Trudno stawiać na trwałą poprawę nastrojów po jednej lepszej sesji. WIG20 zyskał dzięki popytowi na Pekao i TPSA oraz kilku innym blue chipom wliczając w to sektor bankowy. Indeks 20 największych spółek znajduje się obecnie w dość szerokim kanale spadkowym pomiędzy 1250 a 1360 pkt. Najbliższego wsparcia dla niego można poszukać w okolicy 1305 pkt.(lokalne minimum z 26 marca br.). Natomiast dopiero pokonanie górnego ograniczenia trendu spadkowego mogłoby bardziej zmobilizować do działania inwestorów posiadających na rachunkach wolną gotówkę.