Europejscy inwestorzy rozpoczynali dzień w minorowych nastrojach. Później było jednak już lepiej. Jeżeli tylko nie będzie nowych zamachów terrorystycznych w Europie, czego nie można wykluczyć, to giełdy szybko zapomną o tym co wydarzyło się w piątek w Paryżu. Nie oznacza to jedna, że będą rosły. Zwłaszcza dotyczy to porażającego słabością warszawskiego parkietu.
Strach przed eskalacją islamskiego terroru w Europie okazał się mieć jedynie wielkie oczy. Europejskie parkiety, który rozpoczynały poniedziałkowe notowań od wyraźnych spadków, w większości odrobiły straty. Dotyczy to również warszawskiej giełdy. Aczkolwiek w tym przypadku marne to pocieszenia, bo polski rynek akcji od pewnego czasu pozostaje bardzo słaby, co jest złą wróżbą na końcówkę roku.
Seria piątkowych zamachów terrorystycznych w Paryżu, dokonanych przez ludzi powiązanych z Państwem Islamskim, w sposób oczywisty wywołała strach na rynkach finansowych. Strach zarówno przed eskalacją islamskiego terroru w Europie, jak również przed tym, że uderzy to w i tak już słabą europejską gospodarkę. Obawy okazały się jednak być krótkotrwałe. Jeszcze w pierwszej połowie dnia indeksy w Paryżu i Frankfurcie wyszył na plus, żeby następnie przez resztę sesji oscylować wokół piątkowego zamknięcia.
Znacznie większy problem z odrabianiem porannych strat miał warszawski indeks WIG20, któremu to zajęło praktycznie cały dzień. Po tym, jak rano spadł on do 1960,36 pkt., najniższego poziomu od 2009 roku, dopiero pod koniec notowań zdołał się wydźwignąć powyżej piątkowego zamknięcia na 1978,87 pkt. Ta słabość nie zaskakuje. Polski rynek akcji już od dłuższego czasu nie poraża siłą. Z różnych powodów.
To jak słaba jest rodzima giełda najlepiej pokazuje zeszłotygodniowe przełamanie przez WIG20 wsparć zlokalizowanych ponad poziomem 2000 pkt. Na gruncie analizy wykresów, takie wybicie dołem zapowiada kontynuację spadków w końcówce roku. Aczkolwiek, pewna cykliczność jakiej w ostatnim czasie doświadcza warszawska giełda może sugerować, że akurat najbliższy okres może upłynąć pod znakiem korekcyjnego odbicia.
Porannych strat, jakie miały miejsce na fali rosnącej awersji do ryzyka, nie zdołał odrobić natomiast polski złoty. Wręcz przeciwnie. Jeszcze je pogłębił. O godzinie 16:48 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2467 zł, a USD/PLN 3,9627 zł. Istotnego wpływu na jego notowania natomiast nie miały opublikowane dziś przez NBP dane o inflacji bazowej w Polsce. W październiku, zgodnie z przewidywania, wzrosła ona do 0,3% z poziomu 0,2% R/R miesiąc wcześniej.
Wygaszenie emocji wokół paryskich zamachów już dziś wygasza ten temat. Przynajmniej do czasu, aż nie pojawią się wiarygodne ostrzeżenia przed kolejnymi zamachami lub nie powtórzy się sytuacja z Paryża. To zaś oznacza, że rynki finansowe wracają do starych tematów. Przede wszystkim do przyszłych decyzji Fed i ECB. Jak również do sygnałów płynących z chińskiej gospodarki.
W kontekście tych dwóch pierwszych tematów, czyli grudniowych decyzji Fed i ECB, będą analizowane publikowane jutro dane nt. niemieckiego indeksu ZEW (prognoza: 5,5 pkt.), a także inflacji konsumenckiej (prognoza: 0,1% R/R) i produkcji przemysłowej (prognoza: 0,2% M/M) w USA.
Porównaj na wykresach spółki i indeksy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1447657200&de=1447686600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=DJI&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=S%26P&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=Nasdaq&colors%5B2%5D=%23ef2361&w=605&h=284&cm=1&lp=1"/>