Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Barembruch
|

Klientom funduszy puściły nerwy

0
Podziel się:

Inwestorzy mają zapewne jeszcze ciężkiego kaca po czwartkowej sesji, a tu trzeba znów wracać do giełdowej gry.

Klientom funduszy puściły nerwy

Dobrze, że to już piątek i za chwilę będzie nieco więcej czasu, żeby się pozbierać po szoku. chyba mało kto spodziewał się, że w czwartek na warszawskim parkiecie będzie aż tak źle. Owszem, nastroje na rynkach światowych były niezbyt dobre, ale też nie były aż tak źle, by pozwalały oczekiwać minikrachu na warszawskiej giełdzie.

Bo chyba właśnie minikrachem trzeba nazwać spadki małych i średnich spółek - indeks mWIG stracił w czwartek na wartości aż 5,7 proc., zaś sWIG - 4,8 proc. To najcięższe jednosesyjne spadki indeksów od długich miesięcy. Wartości obu indeksów wróciły do czasów sprzed ostatniej fali hossy. mWIG i sWIG są dziś najniżej od marca bieżącego roku. Inwestorzy stracili więc wszystkie lub prawie wszystkie tegoroczne zyski.

To, że najcięższe spadki stały się udziałem małych i średnich spółek - indeks największych spółek WIG20 spadł ,,tylko" o 1,7 proc. - dowodzi, że nerwy puściły przede wszystkim drobnym inwestorom indywidualnym oraz klientom funduszy inwestycyjnych. Zarządzający wyrzucali z portfeli akcje, bo muszą mieć pieniądze, by obsłużyć wypłaty. O ile w przypadku dużych spółek można było znaleźć kupujących, o tyle sprzedaż po godziwej cenie dużo mniej płynnych udziałów w giełdowych średniakach i maluchach to istne mission impossible.

W przypadku indeksów mWIG i sWIG trudno szukać jakichkolwiek barier. Dno pękło i na horyzoncie nie ma żadnych hamulców, które mogłyby posłużyć jako trampolina do przyszłych wzrostów. Wszystko zależy od tego ilu inwestorów mających akcje lub udziały w funduszach małych i średnich spółek wpadnie jeszcze w panikę. W przypadku WIG20 sprawa jest prostsza: dopóki nie ,,puści" granica 3300-3400 pkt. wciąż jeszcze jest szansa na zatrzymanie spadków. Po czwartkowej sesji WIG20 spadł nieznacznie poniżej 3500 pkt., ma więc już naprawdę niewielki dystans do potencjalnego dna. Jeśli nie zatrzyma się w okolicach 3300 pkt., trzeba będzie chyba powiedzieć sobie prawdę w oczy: zaczyna się bessa.

Cała nadzieja w tym, że krajowi - np. Otwarte Fundusze Emerytalne - lub zagraniczni inwestorzy dojdą do wniosku, że nasza giełda, znacznie słabsza od innych rynków światowych, znów stała się w miarę atrakcyjnym miejscem do inwestowania. Ten moment może nastąpić w każdej chwili. Albo i nie...

dziś w money
komenatrze giełdowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)