Na realizację takiego scenariusza wskazują nie tyle pierwsze notowania kontraktów terminowych na indeks WIG20, które przynoszą niewielki ich spadek, ale przede wszystkim to, jak zakończyła się piątkowa sesja na Wall Street.
Przecena indeksu S&P500 o 4,2 proc., czy DJIA o 3,8 proc. być może nie zrobiłaby silnego wrażenia po tym, jak dzień wcześniej indeksy te zyskały odpowiednio 6,9 proc. i 6,7 proc. Inwestorów niepokoić może jednak to, że piątkowy spadek obu amerykańskich indeksów podważa wartość prognostyczną czwartkowego zwrotu, który nastąpił z poziomu październikowych dołków. Tym samym nieco wzrosło prawdopodobieństwo przełamania minimów z poprzedniego miesiąca, co zarówno dla Wall Street, jak i dla większości światowych rynków akcji, byłoby jednoznaczne z silnym sygnałem sprzedaży.
Reakcją GPW na ewentualny spadek amerykańskich indeksów poniżej październikowych dołków, byłby ruch indeksów w kierunku analogicznych dołków. Jednak do czasu aż nie zostaną wygenerowane stosowne sygnały do pozbywania się akcji, scenariuszem bazowym jest ten zakładający kontynuację wzrostowego odbicia. To odreagowanie może przyjąć formę dużego korekcyjnego zygzaka. W przypadku indeksu WIG20 realny wówczas byłby wzrost do 2100 pkt., a w przypadku reprezentującego szeroki rynek indeksu WIG w okolice 31500 pkt.
W poniedziałek notowania na GPW przede wszystkim będą kształtować oczekiwania co do tego, jak rozwinie się sytuacja na Wall Street. Duży wpływ na te oczekiwania mogą mieć, publikowane po południu, październikowe dane o produkcji przemysłowej w Stanach Zjednoczonych. Rynek szacuje, że spadła on o 0,2 proc., po tym jak we wrześniu spadek ten wyniósł 2,8 proc. Nie można wykluczać, że dane będą gorsze od prognoz.
W dniu dzisiejszym na GPW zadebiutują akcje Enei. Debiut powinien być udany. W istotny sposób nie będzie to jednak wpływać na ogólne nastroje na rynku akcji.