href="http://direct.money.pl/idm/"> Nowy tydzień na światowych rynkach giełdowych rozpoczął się fatalnie. W poniedziałek indeksy w Azji silnie poszły w dół, a europejskie parkiety otworzyły się na dużych minusach.
Tokijski Nikkei 225 obsunął się, aż o 3,86 proc., a seulski Kospi zniżkował o 2,95 proc. Z kolei o godz. 9:18 panaeuropejski DJ Stoxx 600 spadał o 1,93 proc. Do przeceny tej po raz kolejny przyczyniły się obawy inwestorów o to, że gospodarka Stanów Zjednoczonych znajdzie się (albo jak mówią niektórzy już częściowo jest) w recesji.
Rynek praktycznie wcale nie zareagował na przedstawiony w piątek przez prezydenta Bush'a plan mający ratować ekonomię USA. Pakiet zakładający m.in. rabaty i cięcia podatkowe zarówno dla osób fizycznych, jak i firm, według zapowiedzi stanowić ma 1 proc. PKB tego kraju (czyli ok. 140-150 mld USD).
Co warte zauważenia, na międzynarodowym rynku walutowym, pomimo słabych doniesień zza oceanu, pierwsza cześć poniedziałkowego handlu przyniosła wyraźne osłabienie euro względem dolara.
Kurs EUR/USD zniżkował nawet do 1,4509 z 1,4595 na otwarciu (o godz. 9:33 był równy 1,4517) i znalazł się na najniższym poziomie od 27 grudnia ubiegłego roku. Stało się tak, po tym jak, członek Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego (ciała, które ustala poziom stóp procentowych w strefie euro) Nout Wellink powiedział, że w nadchodzącym roku tempo wzrostu PKB będzie o 1 pkt procentowy niższe od prognoz i wyniesie ok. 1,5 proc.
Euro osłabiło się też silnie do jena, notując najniższe poziomy od sierpnia 2007 r. Tu trzeba jednak zauważyć, że japońska waluta i bez tego radzi sobie wyśmienicie prawie na wszystkich frontach (w tym także do dolara). Zamieszanie na światowych rynkach giełdowych, będące pochodną obaw o stan globalnej gospodarki, skłaniają bowiem inwestorów do zmniejszenia ekspozycji na ryzyko i redukowania transakcji typu carry-trade.
Poniedziałkowe kalendarium nie jest zbytnio obszerne. Tylko rano napłynęły dane z Niemiec. Ceny produkcji naszych zachodnich sąsiadów wzrosły w grudniu r/r o 2,5 proc., czyli o mniej niż oczekiwano (2,7 proc.).
Jeśli połączyć to ze słowami Wellinka, to może się okazać, że już niedługo ECB może zacząć rozpatrywać możliwość potrzebnego gospodarce Eurolandu obniżenia stóp. Oczywiście w przypadku ECB ,,już niedługo" jest pojęciem względnym. Za oceanem dziś obchody Dnia Martina Luthera Kinga, zamknięte są wszystkie rynki, więc aktywność inwestorów powinna być przynajmniej teoretycznie nieco mniejsza.
Na krajowym rynku, GPW w ślad za rynkami europejskimi rozpoczęła od spadków. Słabo zachowywał się także złoty, którego notowania poszły wyraźnie w dół. Nie ma się co jednak dziwić. Zagraniczni inwestorzy odwracają się od ryzyka, osłabienie w Stanach Zjednoczonych powoli zaczyna dawać w kość także europejskiej gospodarce, a to z kolei stanowi zagrożenie dla Polski.
Jeśli dołożyć do tego dzisiejszą wypowiedź jednego z członków RPP to mamy komplet złotych informacji dla naszej waluty. Andrzej Wojtyna dla poniedziałkowej Gazety Prawnej powiedział bowiem, że jedna lub dwie podwyżki stóp procentowych mogą okazać się wystarczające. O godz. 9:33 kurs EUR/PLN wynosił 3,6405, kurs USD/PLN był równy 2,5075, a indeks WIG20 spadał o 3,50 proc.