Początek sesji w całej Europie prezentował się niezbyt korzystnie i kolor czerwony dominował również na GPW. Było to pokłosiem niezbyt udanej sesji na parkietach azjatyckich oraz wynikało ze zniżek amerykańskich kontraktów po tym jak Donald Trump groził kolejnymi obostrzeniami w handlu. Pojawiły się również doniesienia prasowe wskazujące, że do końca tego tygodnia administracja amerykańskiego prezydenta ma przedstawić pakiet ograniczeń dla chińskich inwestycji w USA.
Chodziłoby o zakazanie inwestowania chińskich firm w amerykańskie przedsiębiorstwa technologiczne i zablokowanie eksportu technologii do Państwa Środka. Zapewne właśnie dlatego słabo prezentowały się dzisiaj spółki technologiczne. Wyraźnie taniały również przedsiębiorstwa motoryzacyjne, a wpływ na to miał piątkowy wpis Donalda Trumpa na Twitterze, mówiący że jeśli europejskie taryfy celne nie zostaną szybko usunięte, to nałoży 20-procentowe cło na wszystkie samochody montowane w Unii Europejskiej. Specjalnie pomocne nie były również publikowane dzisiaj dane.
Niemiecki indeks Ifo zniżkował względem maja, co ekonomista instytutu w skrócie podsumował jako koniec okresu boomu gospodarczego w Niemczech. Wszystkie te informacje powodowały, że początkowe zniżki były stopniowo pogłębiane, ale krajowe blue chipy tego schematu nie powielały. Wyraźnie pod prąd międzynarodowym tendencjom szły notowania spółek energetycznych, które dzisiaj wyróżniały się pozytywnie i zyskiwały ponad 2 proc.
Przez większą cześć dnia rósł również sam indeks WIG20 i tylko nieco słabsza końcówka notowań spowodowała, że ostatecznie zamknięcie przebiegało pod znakiem lekkiej straty. Była ona jednak i tak ułamkiem tego, co widać było w otoczeniu i w tracie początku sesji za oceanem.
Ogólny silny obraz GPW psuły jednak dwie kwestie. Pierwsza wiązała się z niskimi obrotami, które na całym rynku ledwo przekroczyły 550 mln zł. Druga z kolei wynikała z dalszej słabości najmniejszych spółek, które na wartości straciły ponad 1 proc.
Tym samym kondycja szerokiego rynku wciąż pozostawiała wiele do życzenia, a lepsza postawa największych spółek okupiona była defensywną postawą zarówno byków jak i niedźwiedzi. Rynek blue chipów przestał więc spadać, ale wynika to bardziej z wyczerpania się podaży, niż uaktywnienia się popytu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl