Jeszcze przed otwarciem sesji dostrzec można było pogorszenie nastrojów na świecie. Na parkietach azjatyckich dominowała czerwień, a początek sesji w Europie również przebiegał pod znakiem spadków. Na tym tle pierwsze takty notowań na GPW nie prezentowały się najgorzej, gdyż rynek kosmetycznie na wartości zyskiwał.
Szybko jednak podaż ponownie przejęła pałeczkę, a wsparciem dla niej była coraz bardziej pogarszająca się kondycja otoczenia. Trudno jest wskazać jednoznaczne czynniki akurat dzisiaj wzmacniające obóz niedźwiedzi. Żadne nowe niepokojące doniesienia się bowiem nie pojawiły. Z drugiej jednak strony, w ostatnim czasie nie brakowało impulsów z niekorzystnym wpływem na parkiety.
Na Starym Kontynencie szczególnie negatywnym echem odbiła się groźba rozpętania wojny handlowej z USA. Oczywiście jeszcze daleka droga zanim do nie rzeczywiście miałoby dość, ale optymizm studzić może okazywana przez polityków chęć wystosowania odwetu wobec ceł nałożonych przez Donalda Trumpa. Jeszcze bowiem w piątek pojawiły się doniesienia wskazujące na konsultację Brukseli z przedsiębiorcami w sprawie stworzenia listy produktów, które Unia Europejska mogłaby obłożyć cłami. Z pewnością temat napięcia w relacjach handlowych podniesiony zostanie na rozpoczynającym się dzisiaj spotkaniu G20, które pierwszy raz w historii odbędzie się w Ameryce Południowej.
Dzisiejsze kalendarium inwestorów nie rozpieszczało. W praktyce pojawiły się tylko krajowe dane o produkcji przemysłowej. Lekko minęły się one z oczekiwaniami, ale były wciąż dobre i wskazywały na wysokie tempo wzrostu w I kw. Bardziej niepokoić mógł spadek cen produkcji, który potwierdzał brak większej presji inflacyjnej w gospodarce, co oznacza, że perspektywa podwyżek stóp procentowych coraz bardziej oddala się w bliżej nieokreśloną przyszłość. Dalej taniały więc banki, ale największa podaż widoczna dzisiaj była w przypadku akcji spółek surowcowych oraz konsumenckich. Nawet walory Dino lekko straciły na wartości, mimo że spółka po raz kolejny pochwaliła się wynikami lepszymi od oczekiwań.
Ostatecznie indeks WIG20 jeszcze bardziej oddalił się od psychologicznego poziomu 2300 pkt., którego nie udało się utrzymać już w piątek. Dzisiejsze zamkniecie naruszyło kolejną okrągłą barierę, tym razem na wysokości 2250 pkt. Słabsze były również małe i średnie spółki, choć te wcześniejszych minimów jeszcze nie poprawiły. Duże spółki na tym tle pozostają wyraźnie słabsze i zamknęły się dzisiaj na najniższych poziomach od kwietnia ubiegłego roku.