Krajowe blue chipy nie przestają zaskakiwać i dzisiaj po raz kolejny były najsilniejszym rynkiem w Europie. To już piąta wzrostowa sesja z rzędu, w trakcie których indeks WIG20 urósł o ponad 150 pkt. i dzisiaj przebił kolejną psychologiczną barierę na poziomie 2300 pkt.
Już początek sesji był optymistyczny, choć zwyżki były niewielkie i ostrożne. Po ostatniej wzrostowej serii nie mogło to dziwić, jednak popyt nie dawał za wygraną. Pozytywnie oddziaływały dwa czynniki, z czego jeden był zupełnie nowy. Mowa o zakończonym wczoraj wieczorem polskiego czasu spotkaniu szefa Komisji Europejskiej z prezydentem USA.
Powszechnie wiadomo było, że Jean-Claude Juncker jedzie do Waszyngtonu bez żadnej propozycji, więc spodziewać się można było co najwyżej neutralnego spotkania z Trumpem, który lubi sprawnie zawierać umowy. Tym niemniej spotkanie odniosło niemały sukces i zapoczątkowało nowe negocjacje handlowe, których ambitnym celem ma być eliminacja ceł w handlu dobrami przemysłowymi po obu stronach Atlantyku.
W trakcie tych negocjacji żadne nowe taryfy nie mają być nakładane, co szczególnie cieszyć mogło spółki motoryzacyjne, których produkty Donald Trump najchętniej obłożyłby większą daniną. Dodatkowo likwidacji ulec mogą cła na wyroby stalowe i aluminiowe, czyli stawki od których całe zamieszanie w globalnym handlu się rozpoczęło.
Inwestorzy na te doniesienia reagowali optymistycznie, choć zachowywali zdroworozsądkowy umiar. Przykładowo w Azji zwyżki były selektywne i stosunkowo niewielkie.
W Chinach indeksy nawet spadały, jako że o zakończeniu konfrontacji USA z Chinami na razie nie ma mowy. Z kolei w Europie najbardziej zyskiwały spółki przemysłowe i motoryzacyjne, co wyróżniało niemieckiego DAX-a. Zachowanie pozostałych sektorów i rynków było bardziej stonowane.
Na tym tle wciąż brylował nasz rynek. Nie bez znaczenia mógł mieć fakt, że gospodarczo jesteśmy silnie powiązani z Niemcami. W praktyce jednak wciąż korzystamy na niższych wycenach oraz wcześniejszym gorszym zachowaniu, które stworzyło okazję dla inwestorów zagranicznych. Teraz oni wracają na warszawski parkiet, a pomocne są w tym publikowane przez spółki wyniki, które zaskakują pozytywnie.
Dzisiaj przykładowo od lepszej strony pokazał się Lotos, który pełnego raportu co prawda nie podał, ale zaprezentował szacunki, które okazały się lepsze od oczekiwań. Kurs akcji spółki zyskał 6 proc. i był najsilniejszy spośród wszystkich blue chipów. Niewiele słabsze było zachowanie walorów PZU, które na dodatek zgromadziły najokazalsze na rynku obroty przekraczające 150 mln zł.
W praktyce jednak po raz kolejny partycypacja po stronie wzrostów była szeroka i na wartości zyskało aż 17 z wszystkich 20 tworzących indeks spółek. Obroty także dopisały i mimo wakacyjnej aury przekroczyły 900 mln zł.
Ostateczny wynik to wzrost o pokaźne 2 proc. i przebicie poziomu 2300 pkt. W rajdzie nie przeszkadzało nawet słabsze euro, które nie zdołał wesprzeć Mario Draghi, który na konferencji prasowej po decyzji EBC pozostawał optymistyczny co do perspektyw wzrostu w Eurolandzie i w mocy utrzymał chęć zakończenia programu skupu aktywów do końca roku. Taka odporność może budzić radość po wcześniejszym okresie słabości, ale jednocześnie rodzi ryzyko, że ostatnia dobra passa wiecznie trwać nie będzie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl