Dotychczas Amerykanie dość skutecznie opierali się przecenie, a spółki technologiczne wspinały się nawet na nowe historyczne maksima. W tym tygodniu doszło jednak do zmiany tego stanu rzeczy. Widać bowiem słabość dotychczasowych liderów, czyli branży technologicznej, a popyt przesunął się w kierunku bardziej defensywnych sektorów. W konsekwencji słabnąć zaczęły indeksy, które przebiły ważne z psychologicznego punktu widzenia poziomy.
Wcześniej w tym tygodniu indeks DJIA spadł poniżej 200-sesyjnej średniej, a wczoraj indeks S&P500 zakończył dzień poniżej średniej z 50 dni. Przyczyna jest wciąż jedna i ta sama - wojna handlowa. Wczorajszy spadek mógł jednak o tyle dziwić, że żadne kluczowe wiadomości na rynek nie napłynęły. Podobnie było zresztą dzisiaj.
Na Starym Kontynencie nieco straszyć mógł jedynie niepewny wynik rozpoczętego szczytu UE. Jego rezultat może być z kolei ważny dla przyszłości wielkiej koalicji rządzącej w Niemczech. Partner Angeli Merkel grozi bowiem opuszczeniem politycznego sojuszu, jeżeli nie zostanie wypracowany mechanizm łagodzący kryzys migracyjny. W czasie niepokojącego słabnięcia europejskich wskaźników gospodarczych oraz wizji dalszych tarć z USA na polu handlowym, niestabilność polityczna w największej gospodarce Eurolandu może budzić niepokój.
Tendencja spadkowa była dość płynnie rozwijana przez cały dzień, ale najgorzej prezentowała się popołudniowa faza handlu. Wyglądało to tak, jakby inwestorom w ogóle nie zależało na obronie wyniku w jutro kończącym się miesiącu, kwartale oraz półroczu. Na krajowym podwórku indeks WIG20 ustanowił nawet nowe tegoroczne minima i jednego dnia przekreślił całym dorobek z początku tygodnia, kiedy dzielnie opierał się słabym nastrojom na świecie. Tym samym po raz kolejny ukazane zostało niekorzystne oblicze rynku, który spada już od stycznia. Dzisiaj skala tego spadku przekroczyła nawet 20 proc., co oznacza, że spełniona już została luźna definicja obowiązywania bessy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl