Sytuacja na rynkach jest bardzo dynamiczna, niczym w dość kiepskim horrorze. Tak jak w takich produkcjach krew się zapewne będzie lała strumieniami, ale zwykle w takich filmach ktoś ocaleje, bo trzeba przecież nakręcić sequel.
Wczorajszy dzień skojarzył mi się z horrorami, które nie wiedzieć czemu królują na ekranach kin w okresie wakacyjnym. Krew tam leje się strumieniami, sensu żadnego w opowiadanej historii nie ma i z góry wiadomo jak wszystko się skończy. Zupełnie jak na rynkach finansowych. Wczorajszy dzień to po prostu kolejna odsłona tej samej tandetnej produkcji. Tym razem ,,Koszmar obecnego lata", zawitał do Europy, bo przecież poprzednie części których akcja toczyła się w USA i na antypodach dostarczyły tylu emocji...
Nie będę już zamęczał czytelników opisem wczorajszych wydarzeń, bo dość wiernie opisał je w podsumowaniu sesji Marek Knitter. Skoncentrujmy się jednak, na tym co z ostatnich doniesień wynika. Pierwsza wiadomość, i to od razu dobra, jest taka, że instytucje w Polsce nie ucierpią bezpośrednio od kłopotów na rynku hipotecznym w USA. Nasze rodzime TFI i banki nie miały w swojej ofercie, takiego nowoczesnego produktu, który byłby oparty o rentowność ryzykownych obligacji rynku hipotecznego w USA. Jest to bodaj jeden z nielicznych przypadków, gdy skorzystamy na zacofaniu naszego rynku finansowego.
Od wczoraj krąży jedynie po warszawskim ,,City" plotka, że część doradców pracujących dla na najbogatszych polaków tzw. ,,wealth management" mogły oferować tego typu produkty swoim klientom. Bezpośrednio więc nie ucierpimy, no może poza VIP-ami. Druga informacja jest niestety gorsza. Chodzi o skalę użytych rezerw do gaszenia tego pożaru (EBC 130 mld USA, FED 24 mld USD). Te wielkości świadczą o tym, że sytuacja robi się niestety poważna.
Sam jestem ciekaw, jak zachowa się w tej sytuacji FED. Czy nadal będzie nadal interweniował na rynku? A może obniży stopy procentowe, dzięki czemu niewypłacalni kredytobiorcy odzyskają zdolność spłaty zobowiązań? A może nie zrobi nic, trzymając się nadal swojego zdania, że sytuacja nie jest groźna dla gospodarki USA?
Na razie mamy efekt domina. Spadki indeksów w Europie nie przekroczyły wczoraj 2,5 proc. CAC40, który najlepiej powinien oddawać nastroje, gdyż wszystko zaczęło się od tamtejszej instytucji finansowej spadł o 2,2 proc. Rynek akcji w USA spadł jeszcze niżej. Dow Jones kończył dzień przeceną o 2,8 proc., zaś S&P500 spadł aż 3 proc. Ciekawie jednak wygląda struktura tych spadków. Najwięcej traciły oczywiście banki (JP Morgan -4,4 proc. Citigroup -4,3 proc.), a zyskiwały Coca-Cola i Procter&Gamble (czyżby inwestorzy spodziewali się zwiększonego popytu na Pampersy?). Całkowicie zaś poważnie, rzecz ujmując obecną sytuację należy odnieść do sytuacji, gdy Bear Stearns informował o swoich kłopotach. Po mocnych spadkach nastąpiło odbicie, bo choć to potężna instytucja, to jednak nie na tyle by zachwiać gospodarką.
Dzisiejszy dzień zapewne przyniesie dalszą nerwowość rynków (choć zapewne będziemy świadkami wielu uspokajających komunikatów.) Nie powinna ona, jednak moim zdaniem być zbyt dotkliwa dla GPW. Po pierwsze ratuje nas niska płynność - fundusze globalne, które gwałtownie rolują swoje ryzykowne pozycje, nie mają za bardzo komu oddać swoich aktywów. Powinien tez pomagać kurs dolara wobec jena, który po gwałtownym spadku zaczął się umacniać.
Póki co, po stronie indeksu WIG20 stoi technika. Wskaźnik obronił wsparcie na poziomie 3550 pkt., co zapowiada pasjonującą sesję. Pozostałe indeksy zapewne podążą w ślad głównego wskaźnika. Mam wrażenie (choć zaznaczam, że jest to mocno subiektywna opinia), że wsparcie to zostanie obronione i indeks WIG20 zakończy dzisiejszą sesję powyżej tego poziomu, choć do realizacji tego scenariusza potrzebny jest impuls. Z uwagi na brak istotnych danych makro w kalendarzu, mogą to być tylko komunikaty z rynku amerykańskiego. W końcu to FED nawarzył tego piwa (podnosząc stopy procentowe i powodując wzrost kosztu obsługi kredytu), niech teraz to piwo wypije.
**Kliknij tutaj i sprawdź informacje o spółkach pisane przez internautów. Podziel się swoją wiedzą.**