Gdyby nie końcówka sesja byłaby nie tylko bardzo nudna, ale jeszcze do tego zakończyłaby się wyraźnymi stratami w okolicach 3 procent. Po wcześniejszym otwarciu handlu w USA, globalny kapitał przystąpił do zakupów, co poruszyło w tym samym momencie indeksy w za oceanem, w Europie, także w Polsce.
Dzięki temu WIG20 zmniejszył straty (wydawało się, że wyjdzie nawet na plus)
. Zamiast 3 proc. mamy o połowę mniejszą.
Po przebiegu sesji widać jednak, że krajowi inwestorzy nie są skorzy do zakupów. Dobra passa z poprzedniego tygodnia nie była kontynuowana, nie było nawet takiej próby. Na wykresie oznacza to, że popyt jest słaby i nawet poziom w okolicach 1485 pkt. może nie zostać sforsowany.
Rano postawiłem pytanie, czy 1600 pkt. jest możliwe - po dzisiejszej sesji, cel ten nadal jest możliwy do osiągnięcia, choć jeśli dalej tak pójdzie, będzie coraz trudniej to zrobić. Odbicie się w dół od oporu przy 1485 pkt. będzie oznaczać dla nas powrót w okolice dna.
ZOBACZ TAKŻE: