Mimo to początek notowań nie zapowiadał większych zmian. Niewielki minus WIG20 oddawał stan wyczerpanych byków, które już ewidentnie potrzebowały odpoczynku i chciały aby wzrostowy tydzień się skończył. Popyt był w stanie utrzymać indeks blisko wczorajszego zamknięcia przez zaledwie godzinę a następnie do działania ruszyła podaż.
Stabilizacja szybko odeszła w zapomnienie, gdy wśród największych spółek najgorzej radził sobie niedawny lider wzrostów KGHM. Akcje miedziowego konglomeratu traciły 8 proc. i wyraźnie oddalały się od poziomu 50 złotych, która stała się swoistą barierą wzrostu. Przy spadających bankach rynek był skazany na spadki i WIG20 jeszcze przed południem notował dwuprocentową zniżkę. Największy dramat przeżywali akcjonariusze KROSNA. W ostatni dzień tygodnia ta spółka stała się czarną owcą po tym jak sąd ogłosił jej upadłość, a akcje potaniały o 58 proc.
Publikowane w ciągu dnia dane makroekonomiczne nie mogły poprawić korekcyjno-spadkowej atmosfery. Zamówienia w europejskim przemyśle spadły w ciągu roku o 34,1 proc. co jest rekordowo dużym spadkiem. Z kolei za oceanem przychody amerykanów okazały się ujemne i mniejsze od oczekiwań, a ich wydatki zgodnie z prognozami zmieniły się w ciągu miesiąca niewiele i wzrosły o 0,2 proc. To drugi miesiąc z rzędu wzrostu wydatków przy spadku przychodów sugeruje zmniejszanie się siły nabywczej Rynek oczekiwał jednak, że dzisiejsze informacje będą w podobnym tonie co ostatnie doniesienia z rynku nieruchomości, a więc zaskakująco pozytywne. Impulsu jednak nie było i WIG20 podobnie jak zachodnie parkiety tkwił na minusach.
W tym czasie duże zmiany zachodziły na rynku walutowym. Dolar umocnił się do euro o 2 proc., co przełożyło się na osłabienie złotego do euro i dolara. Widać, że większe spadkowe ruchy na giełdzie szybko przekładają się na spadek wartości krajowej waluty i ponownie za dolara trzeba płacić więcej niż 3,40 zł. Ten poziom odgrywa znaczącą rolę, ponieważ dopóki nie zostanie na trwałe przekroczony wciąż istnieje ryzyko powrotu do rekordowych wartości z lutego.
W miarę zbliżania się do końca niedźwiedzie zdawały sobie sprawę z faktu, że cały tydzień i tak czwarty tydzień z rzędu pozostanie wzrostowy, a środowy byczy rajd z imponującym wolumenem nadal pozostaje sprzymierzeńcem byków. W końcówce podaż postanowiła jeszcze docisnąć co skończyło się 3 procentowym spadkiem WIG20 i zaledwie 0,5 proc. zniżką indeksów mniejszych spółek. Mimo ostatecznego wyniku WIG20 ma szansę jeszcze zakończyć marzec jako najlepszy miesiąc na polskim parkiecie od 7 lat. Do tego potrzeba powrotu powyżej 1600 pkt., a w tej chwili bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest testowanie poziomu 1550 pkt. i potwierdzenie lub zanegowanie ostatnich wzrostów.