Kolejny dzień, kolejne minima w notowaniach Deutsche Banku. Bank jest niemiecki, ale skala jego działania jest globalna, więc jego kłopoty udzielają się parkietom na całym świecie – również w Warszawie. Nic dziwnego, że warszawski WIG20 znów jest pod kreską. Ale są też dobre wiadomości.
Od weekendowego komentarza niemieckiej kanclerz, iż niemiecki gigant bankowy nie może liczyć na pomoc państwa trwa wyprzedaż jego walorów. Dziś jedna akcja Deutsche Banku była w pewnym momencie wyceniana poniżej 10.20 euro, podczas gdy jeszcze rok temu było to ponad 26 euro.
Przypomnijmy, że Bank mierzy się z licznymi problemami – spadkiem dochodowości podstawowego biznesu, dużą ekspozycją na rynek instrumentów pochodnych, a wreszcie z licznymi procesami z regulatorami. To właśnie informacja z amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości o karze sięgającej 14 mld dolarów sprawiła, że akcje i tak przecenionego banku ponownie ruszyły na południe, rozbudzając obawy o kondycję sektora bankowego w Europie jako całości i dając pretekst do przeceny na wielu rynkach, gdzie indeksy pozostawały na wysokich poziomach.
W tym kontekście mamy dziś jednak dobrą wiadomość – przedstawiciel DS powiedział dziś, że banki będą mogły zmniejszyć rozmiar odszkodowań. Brzmi to dość enigmatycznie, ale to jednak pierwsza dobra od wielu dni wiadomość dla akcjonariuszy Banku. Co więcej, z USA napłynęły bardzo dobre dane – indeks nastrojów konsumentów odnotował wzrost do poziomu 104.1 pkt., zaskakując pozytywnie drugi miesiąc z rzędu. To wartość najwyższa od kryzysu finansowego z 2008 roku, a że indeks jest dość dobrze skorelowany z zachowaniem rynku akcji w USA, to pomógł poprawić nastroje.
Na tę chwilę w USA mamy niewielkie wzrosty, to zasługa głównie reakcji na debatę prezydencką, którą według sondażu CNN wygrała Clinton. W Europie jednak nie jest już tak różowo - kluczowe europejskie parkiety tracą po 0.5-0.7%. Podobną skalę spadków obserwujemy w Warszawie.
Po raz kolejny giełda nie jest wolna od czynnika politycznego. Inwestorzy alergicznie reagują na hasło repolonizacji, które teraz dotknęło firm paliwowych. Według doniesień miałyby one odegrać rolę w repolonizacji... handlu, dokładnie poprzez przejęcie „Żabki”. Obydwie spółki dziś tracą, w tym Lotos znacznie, bo przeszło 2%. Spore straty notuje też PZU, zaś po zielonej stronie rynku są Orange oraz mBank.
Pomimo prób odbicia w USA rynki globalne wyglądają tak, jakby szykowały się do większej korekty, a to oznacza, że warszawski WIG20 może nawet znaleźć się na najniższym w tym roku poziomie. Do styczniowego dołka zostało bowiem już niewiele ponad 50 pkt.