I w końcu stało się to czego nie brał pod uwagę nikt nawet w najczarniejszych scenariuszach. Dzisiejszy debiut Tauronu z punktu widzenia Skarbu Państwa kończy się umiarkowanym sukcesem, ale już dla tysięcy inwestorów jest to co najmniej rozczarowanie.
Ostatnie spadki i ogólna słaba koniunktura sprawiła, że ewidentnie brakowało chętnych do kupna. Wszyscy którzy liczyli zyski porównywalne do tych z poprzedniej prywatyzacji PZU srogo się zawiedli, bo przez cały dzień kurs spółki był na minusie. Minusie niewielkim, bo zaledwie 1-2 procentowym, ale o zyskach trzeba było zapomnieć. Słabe zachowanie spółki na otwarcie sprawiło, że po dwóch godzinach przepychanek handel znacznie się ostudził i na Tauronie istotnie zmniejszył się obrót. Ostatecznie nie przekroczył on nawet miliarda co już trzeba uznać, za spore zaskoczenie.
Przy ogólnie słabych nastrojach atmosferę odrobinę poprawił komunikat z ECB, informujący, że europejskie banki nie wystąpiły o tak duże pożyczki od banku jak wcześniej zakładano. Inwestorzy od razu zinterpretowali to jako silny pozytywny sygnał, co znalazło dobicie zarówno w notowaniach indeksów jak i euro. Poprawa okazała się jednak krótkotrwała, bo tuż po godz. 14 rynek doznał niezłego szoku po publikacji raportu ADP o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym w Stanach Zjednoczonych. Z prognozowanego wzrostu o 60 tys. w ostatecznym odczycie zostało tylko 13 tysięcy, co w żadnym wypadku nie jest dobrym prognostykiem przed piątkowymi danymi z amerykańskiego rynku pracy.
Tuż po tej informacji indeksy zeszły na dzienne minima, a WIG20 otarł się o majowe dno. Na szczęście dla popytu indeks Chicago PMI okazał się zgodny z oczekiwaniami, więc poza słabym rynkiem nieruchomości oraz rynkiem pracy, na razie w USA nie psuje się przemysł co gracze interpretowali jako sukces. Ponadto słabe dane z rynku pracy sprawiły, że rynek walutowy odsunął się od dolara. Wynikło to z tego, że coraz mniej prawdopodobne są podwyżki stóp w Stanach, a więc znikł ważny powód do transferu środków na amerykańską walutę.
Z krajowych danych makro mieliśmy dziś jedynie komunikat po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, która zgodnie z oczekiwaniami przeważającej większości rynku pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziomie.
Dzisiejsza sesja kończyła miesiąc, kwartał i półrocze. We wszystkich trzech kategoriach WIG20 odnotował minimalny spadek, ale co istotniejsze obecnie jedynie majowy dołek broni jeszcze indeksu, przed większą przeceną. Wygląda to trochę jak prawdzie stąpanie po krawędzi, bo wystarczy jeden dzień spadku na większych obrotach i rynek szybko przyspieszy swój marsz na południe z celem około 100 pkt. niżej.
To czego bykom potrzeba na rozpoczęcie nowego miesiąca to silny wzrost w USA i wyraźne odbicie od dzisiejszych poziomów tak aby powstały na wykresie przynajmniej fundamenty formacji podwójnego dna. Bez tego lipiec może być jeszcze gorszy od zakończonego miesiąca.