Główną przyczyną były dane makro o sprzedaży detalicznej w USA, która wbrew oczekiwaniom nie zachwyciła. Zamiast utrzymania wolumenu z poprzedniego miesiąca spadła o 0,4 proc. Po wykluczeniu samochodów było jeszcze gorzej, bo zamiast prognozowanego wzrostu zobaczyliśmy spadek o 0,5 proc. Dodając do tego korektę w dół danych za poprzedni miesiąc wyraźnie widać jak większa liczba bezrobotnych negatywnie wpływa na chęć do zakupów i wydawania pieniędzy przez konsumentów.
Popyt nie mógł być też zadowolony po informacjach z amerykańskich spółek. Reprezentant sektora IT Intel otrzymał rekordową karę za praktyki dumpingowe w wysokości 1,06 miliarda euro, ale będzie się od niej odwoływał .
Sektorowi finansowemu szkodziła znacjonalizowana w zeszłym roku agencja kredytowa Freddie Mac, która pokazała kolejne 10 miliardów dolarów straty za pierwszy kwartał i stwierdziła że poprosi rząd o kolejne 6,1 miliarda dotacji. Amerykańskie spadki przełożyły się na dzisiejsze zachowanie parkietów azjatyckich, które również notowały 3 proc. spadki.
Optymistyczniej wyglądały wczoraj jedynie notowania w Europie. GPW rozpoczęła dzień wzrostem o jeden procent, ale nadzieje na szybki atak tegorocznych maksimów prysły zaraz po tym jak podaż skwapliwe korzystała z wyższych cen czym sprowadziła rynek do poziomu 1850 pkt. Przy nim udało się rynkowi pozostać aż do południa kiedy to wyraźnie pogorszyły się nastroje na zachodnich rynkach, a to doprowadziło już do większej przeceny.
Na krajowym parkiecie najbardziej negatywnie wyróżniał się sektor surowcowy. ORLEN stracił ponad 5 proc., a KGHM 3 procent. Po stronie liderów wzrostu utrzymywała się TP SA, która jako jedyna z WIG20 rosła i udało się jej utrzymać 2 proc. zwyżkę aż do końca notowań.
Krajowe niedźwiedzie widząc spadające indeksy po rozpoczęciu handlu w USA jedynie zwiększyły swoją determinację i WIG20 w końcówce znalazł się na nowym minimum, które jednak było nieznacznie powyżej 1800 pkt. Stąd można wnioskować, że na giełdzie wciąż trwa gra w wąskim przedziale wahań z ostatniego tygodnia. Sesja byłą wręcz idealnym przykładem chęci wyjścia z rynku graczy o mniejszej skłonności do ryzyka.
Wobec tygodniowego braku kontynuacji wzrostów szanse na dalsze dynamiczne wybicie maleją, dlatego też konserwatywne podejście nakazuje realizację zysków i oczekiwanie na sygnały kupna, które pojawią się wraz z przekroczeniem WIG20 poziomu 1900 pkt. lub po korekcie do 1700 pkt.
Wczorajszy dzień ma już marginalne znacznie, ponieważ dziś będzie brakować jednoznacznych impulsów, a w takiej sytuacji kluczową rolę mogą odegrać publikowane przez spółki wyniki za pierwszy kwartał. Ujawniona miliardowa strata Orlenu oraz znacznie gorsze od oczekiwań wyniki TVN i PKO BP wskazują na spadkowy początek, choć wsparcie przy 1800 pkt. nie powinno od razu zostać przełamane.