*Niejednoznaczne zachowanie giełd amerykańskich w środę i niepewność w oczekiwaniu na informacje z otoczenia makro spowodowały, że przeważająca część indeksów europejskich spędziła większość wczorajszego dnia na minusach. *
Jedynie na nielicznych parkietach utrzymywała się umiarkowana przewaga popytu. Przez większość dnia należała do nich też nasza giełda, ale znów zamknięcie zdecydowało, że WIG20 znalazł się na minusie. O ile decyzje Banku Anglii i ECB były zgodne z oczekiwaniami i nie wywołały zbytnich emocji, to nieco większy ruch sprowokowały dane makro z USA, a zwłaszcza liczba miejsc pracy w sektorze prywatnym, liczba nowych bezrobotnych. Główne indeksy europejskie otworzyły się bez istotniejszych zmian, ale szybko wiele z nich zaczęło się osuwać.
W takiej atmosferze rynki spędziły większość przedpołudniowej fazy notowań. Jeszcze przed pierwszymi informacjami, na które czekali inwestorzy spadki zostały powstrzymane i rynki zaczęły powolnie piąć się do góry. Decyzje banków centralnych były zgodne z oczekiwaniami, nie powodując większej reakcji. Sprowokowały ją natomiast dane z rynku pracy w USA, które pomimo kilku lekko pozytywnych wskaźników generalnie były gorsze od spodziewanych. W efekcie indeksy zaczęły słabnąć schodząc na nowe minima. Lepszy od konsensusu indeks ISM sektora usług w USA wystarczył tylko na przejściowe uspokojenie, po którym powróciły spadki. Ostatecznie giełdy europejskie z nielicznymi wyjątkami kończyły notowania sporymi spadkami.
WIG20 otworzył się na plusie i po krótkim spadku ruszył do góry. Celem zwyżki stały się okolice istotnego oporu na 2643 pkt., jednak tuż poniżej pojawiła się mocniejsza podaż broniąc bariery. Reakcja była zdecydowana i indeks szybko zszedł w pobliże poprzedniego zamknięcia. Tu z kolei byki podjęły walkę i pomimo kilku testów nie udało się zejść na minus. Rynek powoli zaczął piąć się do góry wspierany podobnym zachowaniem indeksów w Europie. Po dwóch godzinach zapał byków wyczerpał się.
Początkowo osłabienie nie było zbyt mocne, ale po danych z USA przecena zaczęła mocniej przyspieszać. Zamknięcie ze środy zostało ponownie zaatakowane w końcówce i tym razem przebite po krótkiej walce. Odbicie nastąpiło w ostatnich minutach tuż powyżej granicy 2600 pkt. W powrocie na plus pomógł lepszy od oczekiwań wskaźnik ISM w amerykańskim sektorze usług, ale nie wystarczył by utrzymać WIG20, a końcowy fixing znów stał pod znakiem spadku i w efekcie sesja skończyła się lekkim spadkiem.
Kolejna sesja, na której popyt się starał, ale niewiele zdziałał, nie jest dobrym prognostykiem dla scenariusza zakładającego kontynuację wzrostów w najbliższych dniach. Spadek był wprawdzie niewielki, ale biorąc pod uwagę położony w pobliżu istotny opór na linii średnioterminowych spadków (2638 pkt.) oraz wczorajszą wyprzedaż za oceanem, trudno będzie dziś choćby o niewielki optymizm.