Po wczorajszym, trudnym do uzasadnienia, spadku (myślę o jego skali) dzisiaj przez większą część sesji nasz rynek znowu był najgorszy w Europie (pomijając Rosję). Na dodatek wszystko to działo się na żenująco niskich obrotach, a więc bez specjalnej presji podażowej. Rynek po prostu słaniał się na nogach i sprawiał wrażenie, iż jest już zupełnie pozbawiony strony popytowej.
Grający na spadek jak zwykle wykazywali aktywność i bez specjalnych problemów osiągali swój cel czyli podtrzymywanie tendencji spadkowej. W kulminacyjnym momencie WIG20 spadał już 4.50% w stylu tak beznadziejnym, że aż podejrzanym. Ostatnia godzina przyniosła cudowną metamorfozę byków, zakończoną odrobieniem niemal wszystkich strat, w tym podniesieniem rynku o 2% na fixingu na zamknięciu. Ostatecznie WIG20 spadł o 0.52%, a kontrakt terminowy na WIG20 nawet wzrósł o 0.82%. Obroty wzrosły w końcówce sesji i osiągnęły przyzwoitą jak na ostatnie dni wartość 880 mln zł. Szerokość rynku przemawia jak zwykle na niekorzyść byków (wzrosło 118 spółek / spadło 184).
Wśród blue chipów największe wzrosty były udziałem akcjonariuszy BRE (+3.72%), Pekao S.A. (+2.57%), PGNiG (+1.85%) i PKN (+1.74%). Najmocniejsze spadki zanotowały Cersanit (-6.39%), Lotos (-5.35%), Agora (-5.24%), PKO BP (-4.55%), PBG (-5.51%) i Polnord
(-4.41%). Na szeroki rynku mieliśmy dwie zwyżki powyżej 10%: Skotan (+11.43%) i Warfama (+28.85%). Wzrost Skotana wydaje tym bardziej ciekawy, że został poparty największym od października wolumenem obrotów (3.29 mln szt.). Spadkowiczów było zdecydowanie więcej, a skalą wyróżniły się ZPUE (-20.00%), Krosno (-17.74%), ZNTK Łapy (-15.70%), Cormay (-14.44%) i Makrum (-12.74%).
Dzisiejsza sesja oraz cały tydzień pozostawiają nadal jednoznacznie złe wrażenie. Niestety, tak jak sądziłem, WIG20 spadł do strefy 1580-1540pkt. bez żadnej korekty, a środowa sesja okazał się fałszywym sygnałem zapowiadającym poprawę sytuacji. Pomijając fatalny obraz techniczny indeksu, poraża styl handlu, który szczególnie w ostatnich dniach tygodnia był po prostu dramatycznie zły. Strona popytowa na naszym rynku wydaje się całkowicie pogodzona z testem październikowych dołków i po prostu czeka na wykonanie wyroku. Szokuje także zachowanie naszego rynku na tle innych parkietów z rynku globalnego, ponieważ WIG20 spada w tempie przynajmniej dwa razy szybszym od innych indeksów.
W perspektywie nadchodzącego tygodnia nie widać nadal żadnych przesłanek do poprawy sytuacji i paradoksalnie to jest chyba jedyny powód do korekty wzrostowej, po prostu atmosfera jest już tak zła i na dodatek powszechna, że niespodziewany ruch do góry byłby klasycznym potwierdzeniem powiedzenia ,,większość nigdy nie ma racji". Z punktu widzenia AT pewne nadzieje można by pokładać w dzisiejszych, obiecujących młotkach utworzonych na wykresach WIG-u20 i kontraktów terminowych, ale ,,cudowny" charakter wzrostu w ostatniej fazie sesji nie skłania do traktowania tych świeczek jako wiarygodnego sygnału prognostycznego. Reasumując, w kontekście nadchodzącego tygodnia niżej podpisany tym razem skłania się do podejścia kontrariańskiego, a więc pozytywnego zaskoczenia. Niekoniecznie musi to być wyraźny wzrost w skali tygodnia, ale sądzę, że rynek jednak trochę powalczy i przynajmniej zachowa
aktualne poziomy.